Lider opozycji? Grzegorz Schetyna udowodnił właśnie, że nie uczy się na własnych błędach
Prawo i Sprawiedliwość krok po kroku rozmontowuje sądownictwo, zawłaszcza spółki i powoli kończy z liberalną demokracją. Mimo tego wciąż prowadzi w sondażach, nie dając opozycji żadnych szans. Dlaczego? Także dlatego, że liderzy opozycji nie wyciągają wniosków z własnych błędów. Pokazał to dzisiaj w Sejmie Grzegorz Schetyna. A jego współpracownicy nie widzą w tym nic złego.
Za sprawą błyskawicznie forsowanych zmian w sądownictwie powszechnym sytuacja przypomina tę z grudnia, kiedy rozpoczęła się okupacja sali posiedzeń Sejmu. Pojawiają się już apele o zablokowanie Sejmu, niektórzy posłowie opozycji sugerują powtórkę z grudnia. Wówczas obóz władzy i wspierające go media nazwały te wydarzenia próbą puczu. Na związanych z PiS portalach pojawiały się nawet ostrzeżenia o próbie zbrojnego zajęcia Sejmu.
Dzisiaj znowu TVP Info wyciągnęło z puszki i co pół godziny emituje swój kuriozalny materiał o puczu grudniowym. Przypomnijmy przesłanki, które posłużyły do udowodnienia tezy: kanapki (choć zamówił je marszałek Kuchciński z PiS), zarejestrowanie wcześniej zgromadzenia przed Sejmem (miał się tam odbyć protest lewicy przeciw likwidacji gimnazjów, ale po głosowaniu w Sali Kolumnowej zdecydowano o zmianie jego charakteru) i wywiad posła PSL Eugeniusza Kłopotka (który na abstrakcyjnie ogólnym poziomie mówił o tym, że temperatura sporu jest taka, że na pyskówkach może się nie skończyć). To wystarczyło pracownikom państwowej telewizji do udowodnienia tezy o puczu.
Teraz Grzegorz Schetyna dał tematowi nowe życie, gdy został zapytany na konferencji prasowej o ewentualny prostest w Sejmie. Sarkastycznie rzucił, że właśnie przechodzi obok poseł Szczerba, który był organizatorem grudniowego puczu (to od jego wykluczenia z obrad zaczął się protest). Żart niezbyt wysokich lotów, ale bardzo czytelny.
Schetyna jednak zdaje się nie mieć świadomości w jakim otoczeniu medialnym przyszło mu pracować. Nawet najbardziej oczywiste i czytelne żarty są przez pracowników TVP traktowane poważnie, jeśli tylko mogą posłużyć do zaatakowania opozycji. I błyskawicznie tak się stało. Temat podchwycili pracownicy TVP i posłowie PiS. Na razie na Twitterze, później w TVP Info, zapewne oddzielne dzieło poświęcą temu "Wiadomości".
Absurd? No jasne. Ale tak jak urządzenia czy systemy komputerowe muszą być "idioto-odporne", tak i działania opozycji. Politycy opozycji muszą działać i wypowiadać się tak, by nie dać rządowym mediom żadnej okazji do uderzenia. Półtora roku (tyle minęło od przejęcia TVP przez Jacka Kurskiego) chyba powinno ich nauczyć, że w TVP są w stanie stworzyć aferę z niczego.
Zaskakujące jest, że Schetyna nie nauczył się niczego z sytuacji z uchodźcami. Trwający miesiąc dramat PO (który będzie się za nią ciągnął do wyborów i przez kampanię) nie zaczął się wcale od pytania Beaty Mazurek, ale od nieostrożnej wypowiedzi, którą Schetyna rzucił młodemu dziennikarzowi TVP.
Otoczenie Schetyny tylko go w tej głupocie utwierdza. - To, że sarkazm to zbyt trudne słowo dla redaktorów TVPiS nie znaczy, że musimy zniżać się do ich poziomu :) - stwierdził beztrosko rzecznik PO Jan Grabiec, komentując mój wpis na Twitterze. Widocznie 2,28 mln widzów "Wiadomości" (średnia za czerwiec 2017) czy 200 tys. widzów TVP Info (średnia dobowa w maju 2017) to dla PO walczącej o odzyskanie władzy to nieistotny elektorat. A przecież wiara, że manipulacje TVP są czytelne i oczywiste dla wszystkich to szczyt naiwności. Przecież część z tych ludzi wierzy Ewie Bugale czy Michałowi Rachoniowi, którzy powiedzą im, że PO chciała puczu.
Zaskakujące, że Platforma, która nie jest w stanie wyprowadzić żadnej ofensywy i odzyskać pole, traci jego kolejne kawałki popełniając niewymuszone błędy. Co gorsza nie popełniają ich tylko szeregowi, młodzi posłowie, ale i sam lider partii, który chce być liderem opozycji.