LiD: są pieniądze na refundację in vitro
Zapłodnienie in vitro powinno być
refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Są na to pieniądze.
Potrzebne są jednak odpowiednie zmiany prawne - oceniają politycy
Lewicy i Demokratów.
23.01.2008 | aktual.: 23.01.2008 13:10
Na zorganizowanej w Sejmie konferencji politycy i eksperci omawiali, prawne, etyczne i medyczne aspekty leczenia niepłodności poprzez pozaustrojowe zapłodnienie.
Organizator konferencji, wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński (LiD) powiedział, że przede wszystkim potrzebne jest prawo dotyczące procedury zapłodnienia in vitro. Dlatego, jego zdaniem, Polska powinna ratyfikować Konwencję Bioetyczną Rady Europy, która reguluje m.in. tę kwestię.
Przygotowaliśmy projekt rezolucji sejmowej, która zobowiązywałaby Radę Ministrów do wszczęcia procedury ratyfikacyjnej- powiedział Szmajdziński.
Zdaniem byłego ministra zdrowia, obecnie posła LiD Marka Balickiego, pieniądze na refundację zapłodnienia in vitro są w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia. 2005 r. NFZ zakończył nie wydając 800-900 mln zł, 2006 - nie wydając 700-800 mln zł. Ubiegły rok zakończył się jeszcze większą nadwyżką - podkreślił Balicki. Według przytoczonych przez niego szacunków, na narodowy program refundacji zapłodnienia in vitro potrzebne byłoby 100 mln zł rocznie.
O potrzebie stworzenia prawa, regulującego np. postępowanie z zarodkami, stworzonymi w trakcie zapłodnienia pozaustrojowego mówiła etyk, prof. Magdalena Środa z Uniwersytetu Warszawskiego. Trzeba określić kwestię praw własności do zarodków, sposób i czas ich przechowywania- podkreśliła Środa.
Jej zdaniem, zanim zabiegi staną się w praktyce refundowane przez NFZ trzeba będzie określić, kto może być podmiotem refundacji. Czy mają to być tylko małżeństwa, czy również osoby samotne i w jakim wieku. Ostrzegła, że tego typu regulacje stwarzają pole do dyskryminacji.
Poważnym problemem jest także możliwość nadużyć. Istnieją zabiegi, które również mają na celu leczenie niepłodności, a które są trudne, ale tańsze niż zapłodnienie in vitro. Istnieje możliwość, że lekarze będą nadużywali procedury in vitro, dlatego że jest prostsza, a NFZ przekaże na jej wykonanie większą sumę pieniędzy - mówiła etyk.
Zdaniem Środy, sprzeciw Kościoła katolickiego wobec refundowania zapłodnienia in vitro nie powinien wpływać na decyzję rządu lub parlamentu w tej sprawie. Podkreśliła, że dogmaty katolickie i wytyczne postępowania obowiązują osoby tego wyznania i nie powinny być narzucane ogółowi społeczeństwa. Świadkowie Jehowy nie narzucają wszystkim zakazu transfuzji krwi, ani Żydzi zakazu pracy w sobotę - tłumaczyła.
Zdaniem ginekologa, prof. Mariana Szamatowicza z Akademii Medycznej w Białymstoku, wiele par katolików korzysta z usług klinik przeprowadzających zapłodnienie in vitro. Jak podkreślił, przeciętny Polak wie bardzo mało na temat tego zabiegu i dlatego Kościołowi łatwo manipulować opinią publiczną i demonizować zapłodnienie in vitro. Tymczasem trzeba to traktować jak jedną z metod leczenia niepłodności. Niekiedy jedyną, która daje szansę na urodzenie dziecka- tłumaczył.