Liczyli na nas
7 września 2002 r. na wrocławskim Rynku zagrało kilkanaście gwiazd rocka. Dochód z imprezy miał trafić do zatopionej Pragi. Minął rok i Czesi zdążyli się już otrząsnąć po tragedii, jednak większa część zebranej sumy wciąż leży na wspólnym koncie Telewizji Polskiej i Poczty Polskiej. - To skandal! Zostaliśmy ośmieszeni - denerwuje się Paweł Skrzywanek, jeden z organizatorów koncertu.
Imprezę zorganizowały wspólnie dwa wrocławskie stowarzyszenia: Festiwal Wyszehradzki i Solidarność Polsko-Czesko-Słowacka oraz program II Telewizji Polskiej, która na swojej antenie pokazała godzinną relację z koncertu. Zagrały m.in. m.in. Budka Suflera, DAAB, Łzy czy Martyna Jakubowicz. Stowarzyszenia wraz z Caritas kwestowały w Rynku.
Telewizja liczyła zaś pieniądze za wysyłane przez telewidzów sms-y (jeden w cenie 5 zł plus VAT). Zgodziła się także, by przekazać prażanom dochód uzyskany z reklam wyemitowanych podczas relacji. Osobną akcję pod hasłem "Powodzianom w Europie" wspólnie z telewizją przeprowadziła Poczta Polska. W urzędach pocztowych i w Rynku ustawiono specjalne skarbonki.
- To była niezależna akcja. Nam zależało na tym, żeby jak najszybciej przekazać pieniądze powodzianom. Stąd pomysł na dość sprawne sms-y. Wrocławianie wrzucili do puszek Caritasu ok. 35 tys. zł. I ta kwota trafiła niemal natychmiast do Pragi. Niestety do dziś nie mamy informacji o pozostałych wpływach od TVP, na której koncie były gromadzone - skarży się Paweł Skrzywanek, rzecznik SPCzS.
Ani złotówki
Kilka dni po koncercie organizatorzy zostali nieoficjalnie poinformowani, że telewizja zebrała z sms-ów i reklam... 400 tys. zł. Ucieszyli się, ale na tym koniec.
- Jeszcze przed koncertem zawarliśmy z telewizją niepisaną umowę, że zebrana suma zasili konto remontowanego praskiego pałacu Zofin. Chociaż remont skończył się na początku wakacji, dotąd nie wpłynęła tam ani jedna złotówka. To kompletna kompromitacja. Nie tylko naszego stowarzyszenia, ale całego Wrocławia - mówi Krzysztof Jakubczak z SPCzS. Organizatorzy dwa razy wysyłali pisma do zarządu TVP z pytaniem o zebraną sumę - w marcu i w sierpniu br. Za każdym razem dowiadywali się, że pieniądze są jeszcze liczone, a akcja wciąż trwa i jak tylko się zakończy, wpływy zostaną rozdzielone.
- To jakiś głupi żart. Przez tyle czasu nie mogli się doliczyć? - oburzają się organizatorzy. - Wszystko było załatwiane na najwyższym szczeblu. Za pomoc dziękowali wrocławianom przedstawiciele czeskich władz. Byli wdzięczni, że to właśnie Wrocław, który spotkała podobna tragedia, podjął wyzwanie. Zostaliśmy ośmieszeni przez instytucję, która ma w swoim statucie misję, a nie oszustwo - podkreślają.
W najbliższy poniedziałek przedstawiciele Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej urządzają konferencję prasową, na której chcą opowiedzieć o problemie i nagłośnić sprawę. Liczą też, że pojawi się na niej ktoś z TVP.
Trzy grosze telewizji
W piątek w rozmowie telefonicznej Daniel Jabłoński z biura rzecznika Telewizji Polskiej S.A. wyjaśniał nam, że zbiórka dla praskich powodzian w założeniu miała trwać do września 2003 r. I właśnie się zakończyła. - Wpływy z sms-ów, sponsoringu i wyemitowanych reklam osiągnęły kwotę ok. 300 tys. zł. Pieniądze są w tej chwili w banku na koncie komitetu, który współtworzy Telewizja Polska i Poczta Polska. W najbliższym czasie komitet ten ma się zająć ich podziałem - poinformował nas Jabłoński.
Dodał również, że czeski korespondent TVP już dawno prosił starostwo w Pradze oraz zarządcę zamku Zofin o informację, gdzie mają być przekazane zebrane pieniądze. Czesi przekazali jednak numer konta dopiero 29 września 2003 r. - Wiemy, że remont zamku się już zakończył. Część pieniędzy zostanie przekazana na refundację prac - dodał Jabłoński.
Marek Zoellner