Liczenie bezdomnych
W całym województwie bezdomnych liczyło prawie 500 osób. W samym Gdańsku ankietujących patroli było 20. Punktualnie o godz. 20 ankieterzy rozpoczęli działania w miejscach, gdzie najczęściej można spotkać bezdomnych, m. in. na gdańskim Dworcu Głównym.
- Rozmawiając z takimi osobami, należy zapomnieć, że jest się urzędnikiem i zapomnieć o urzędowym języku - twierdził Dariusz Urtnowski, pracownik socjalny. - Inaczej ciężko się z nimi rozmawia. Alkohol, rozwód, brak pracy, eksmisja - praktycznie każdy bezdomny wylicza takie powody stanu, w jakim się znalazł. Kazimierz ma 59 lat, z czego 19 spędził na działkach i dworcach w całym kraju. - Teraz czekam tylko, aż mi dadzą emeryturę, bo trochę pracowałem. Wtedy wrócę na swój Śląsk i może nawet wynajmę mieszkanie - cieszył się mężczyzna.
Zdarzają się też bezdomni z własnego wyboru. Joanna wyjechała ze Szczecina, bo nie chciała mieszkać z synową, więc ustąpiła jej miejsca, spakowała się i zamieszkała na dworcu. - Teraz dbam o to, by inni się tu zachowywali, nie robili pod siebie i butelek po winie nie tłukli - opowiadała Joanna. Według pracowników Pomorskiego Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności akcja przebiegła sprawnie. Nie obyło się jednak bez niespodzianek. W Chojnicach np. nie natrafiono na ani jednego bezdomnego. - Jesteśmy mało atrakcyjnym miejscem do koczowania - stwierdził Stanisław Stolp, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn przy miejscowym MOPS.
- Bezdomni chyba wyjechali do większych miast. Według innej hipotezy w Chojnicach bezdomni dowiedzieli się o akcji i postanowili się schować. Tak było w Starogardzie, gdzie kloszardzi uprzedzeni o spisie woleli unikać ankieterów. Bali się, że przy tej okazji przewiezie się ich do schronisk i noclegowni. - A tam nie pójdę, bo nie wolno pić i trzeba się modlić - stwierdził Jan B., na co dzień koczujący w różnych miejscach na mieście. W Malborku jeszcze przed rozpoczęciem spisu znaleziono martwego bezdomnego. Mężczyzna prawdopodobnie zamarzł. Akcję wstępnie oszacowano już w Słupsku, Lęborku i Człuchowie. W Słupsku doliczono się 72 takich osób, w pozostałych dwóch miastach domu nie ma łącznie 78 osób. Szczegółowe wyniki z całego województwa poznamy w pierwszych miesiącach przyszłego roku.
Marcin Tymiński