Licencja na przeszkadzanie
W nocy z niedzieli na poniedziałek mieszkańcy Rataj zostali zmuszeni do wysłuchania koncertu kończącego 15. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta 2005. Powód – niespotykane do tej pory natężenie dźwięku.
12.07.2005 | aktual.: 12.07.2005 09:19
Zespoły rockowe: Kult, Brygada Kryzys i Armia "dały czadu". Na koncert przyszło 12 tys. ludzi. Mieszkańcy okolicznych osiedli, i to nie tylko tych najbliższych, mogli wysłuchać niedzielnego koncertu nie wstając z łóżek. – Tak głośno jeszcze nie było – twierdzą. – Nie chodzi o to, żeby koncertów nie było wcale. Każda muzyka ma swoich fanów i oni też muszą się wyszaleć, my przecież też kiedyś tacy byliśmy – tłumaczy Erika Budzyńska, mieszkanka osiedla Piastowskiego. – W tym roku byłam na kilku koncertach i one również były głośne, ale żaden aż tak.
Mieszkańcy sami proponują różne rozwiązania problemu. Przede wszystkim sytuację mogłoby poprawić skonstruowanie pewnych wygłuszeń, albo, najbardziej oczywiste, wyciszenie muzyki. Pewnym rozwiązaniem byłoby również proste przeniesienie koncertów na piątek, kiedy następnego dnia można się wyspać. – To stare osiedle – mieszkają tu starsi, często chorzy ludzie, większość również pracuje, a przez koncerty nie można spać. Ten wczorajszy był wyjątkowo głośny – dodaje Alicja Pocztowa z osiedla Piastowskiego. – Myśleliśmy, że skoro tak dobrze słychać, to koncert jest nad Wartą, albo, że któryś z sąsiadów urządza imprezę, może studenci.
Koncert był wyraźnie słyszalny nawet na tak oddalonych od jeziora osiedlach jak Żegrze czy Orła Białego. Hałas nie jest jedynym efektem ubocznym dobrej zabawy nad Maltą. – Mieszkam tu od początku, od 1969 r. i nigdy jeszcze tak nie było. Nie tylko koncerty są głośne; młodzież wraca nocą do domów, jest pijana, hałasuje – mówi mieszkanka osiedla Jagiellońskiego.
Za mieszkańcami wstawiła się również Rada i Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Młodych”. Zwróciła się ona do Prezydenta Miasta o wyjaśnienie i wytłumaczenie udzielenia zgody na całonocny koncert. Zarzut jest przede wszystkim taki, że koncert trwał tak długo i był tak głośny, mimo że odbywał się w miejscu położonym bardzo blisko osiedli mieszkaniowych.
– Hałas, huk i wrzaski niosły się po całych Ratajach przez całą noc, aż do godzin porannych. Było to nie tylko zakłócanie ciszy nocnej, ale całkowite uniemożliwienie wypoczynku przed rozpoczynającym się dla wielu mie- szkańców tygodniem pracy – czytamy w piśmie Spółdzielni. Z prośbą o organizowanie koncertów w soboty do godziny 24., a w niedziele do 22. zwrócono się już w zeszłym roku we wrześniu, ale nie została ona uwzględniona. Przedstawiciel POSiR tłumaczy, że tylko udostępnia obiekt na koncerty i na tym jego rola się kończy, nie odpowiada natomiast za program artystyczny festiwalu.
Dyrektor przeprasza
Około 4. nad ranem z niedzieli na poniedziałek kończył się finałowy koncert Festiwalu Teatralnego "Malta". Dyrektor festiwalu, Michał Merczyński, przeprosił za głośną muzykę. Porę motywował tym, że koncert "Kultu" był transmitowany "na żywo" w TVP 2. "Malta" otrzymała najlepszy czas emisji spośród wszystkich polskich festiwali - tuż po "Panoramie". To zdaniem Merczyńskiego świadczy o zaufaniu, jakim Telewizja obdarza ten festiwal. Przypomniał, że w poprzednich latach maltańskie koncerty rozpoczynały się nawet o 24.00. Żaden jednak do tej pory nie był tak długi. Rozważano rozpoczęcie koncertu o 20.00, ale trudno było zaproponować komukolwiek, by zagrał jako pierwszy. Przyznał, że obawiał się, iż późnym wieczorem nikogo nie będzie.
Koncert trzeba było kończyć, bo kończyła się "licencja na przeszkadzanie".
To nie pierwszy raz
Mieszkańcy Rataj nie mogą spać także przy okazji innych weekendowych imprez muzycznych, które odbywają się nad Jeziorem maltańskim. Malta zawsze przeszkadzała i bulwersowała.
W tym roku także mieszkańcy Winograd buntowali się, że spektakle grane w Starej Rzeźni zakłócają im nocny odpoczynek. Zbyt głośna muzyka ilustrująca spektakle nie pozwalała im spać także w dni powszednie. W ubiegłych latach protestowali także kierowcy, bowiem trzeba było zamykać niektóre ulice, kiedy w mieście pojawiali się artyści, a spektakle przenosiły się z miejsca na miejsce.
Sporo zamieszkania wprowadzali także aktorzy na Starym Rynku, gdzie nie tylko słychać było głośną muzykę, ale także pojawiały się tłumy tratujące wszystko.
To jest jednak urok Malty. Może rzeczywiście trzeba nieco ograniczyć moc wzmacniaczy, ale nie można zamknąć tej imprezy w salach, bo przestanie być prawdziwą Maltą.
Jednym przeszkadza hałas, innym spektakle na wolnym powietrzu, jeszcze innym to, że przedstawienia grane są w budynkach, a nie bezpośrednio na ulicach. Przynajmniej raz do roku poznaniacy prowadzą ożywione dyskusje o teatrze.
Anna Kosek, ELKA, MAZ