Trwa ładowanie...
29-03-2012 21:17

Libijscy uchodźcy zginęli na morzu, bo nikt ich nie ratował

"Ci ludzie nie musieli zginąć" - ocenia jednoznacznie tragiczne wydarzenia na Morzu Śródziemnym, podczas których zmarły 63 osoby, raport Rady Europy. W maju ubiegłego roku łódź z Libijczykami, uciekającymi przed wojną, próbowała dopłynąć do Europy, jednak zabrakło im paliwa. Choć wysyłali oni sygnały ratunkowe, umierającym przez kilkanaście dni na morzu ludziom nie pomogły ani okręty NATO, ani rybackie statki.

Libijscy uchodźcy zginęli na morzu, bo nikt ich nie ratowałŹródło: AFP, fot: Filippe Monteforte
d2d1r2s
d2d1r2s

Jak opisuje raport Rady Europy, 26 maja ubiegłego roku niewielka łódź opuściła port w Trypolisie z 72 osobami (50 mężczyznami, 20 kobietami i dwojgiem małych dzieci)
na pokładzie. W Libii toczyła się już wojna domowa, w którą zaangażowały się siły NATO. Uciekinierzy mieli nadzieję dopłynąć do Starego Kontynentu. Jednak po 15 dniach łódź ponownie zdryfowała na libijskie wybrzeże. Wyprawę przeżyło jedynie dziewięć osób.

Rada Europy podkreśla, że rejs Libijczyków nie musiał się skończyć tak dramatycznie. "W tym przypadku, wiele okazji na uratowanie życia ludzi, którzy byli na łodzi, zostało straconych" - czytamy w raporcie. "To porażka NATO i poszczególnych krajów sojuszu uczestniczących w operacji u wybrzeży Libii" - napisała Tineke Strik, holenderska senator.

Pomoc z helikoptera

Jeszcze przed rozpoczęciem wyprawy przemytnicy usunęli z łodzi większość zapasów wody i żywności, by pomieścić jak największą liczbę uciekinierów. Po 18 godzinach na morzu, gdy nie było śladu lądu, a niewielkiej łodzi zostały resztki paliwa, jej "kapitan" postanowił nadać sygnał SOS. Powiadomił przez telefon satelitarny erytrejskiego księdza, którzy mieszkał we Włoszech. Ten z kolei zaalarmował włoskie centrum ratownicze, które namierzyło pozycję Libijczyków.

Po kilku godzinach nad łodzią pojawił się wojskowy helikopter, który zrzucił zapasy wody i prowiantu. Pilot dał również znak, że wróci z pomocą. Tak się jednak nie stało. Libijczycy dryfowali po Morzu Śródziemnym przez kolejne dni, podczas których zaczęli umierać ludzie.

d2d1r2s

Śmierć na morzu

Około dziesiątego dnia tragicznej wyprawy, gdy połowa pasażerów była już martwa, obok łodzi przepłynął duży lotniskowiec lub wojskowy transportowiec. - Niektórzy z nich patrzyli przez lornetki, inni robili zdjęcia - wspomina Ghirma, który przeżył rejs. Libijczycy zaczęli krzyczeć i machać rękami. Mimo wyraźnych sygnałów o pomoc, okręt odpłynął. Dryfujących ludzi zignorować miały także dwa statki rybackie.

Po dwóch tygodniach łódź ponownie dotarła do libijskiego wybrzeża. Dziesięciu rozbitków trafiło do aresztu, jednak z braku pomocy medycznej jedna osoba zmarła. Ostatecznie ci, którzy przetrwali wyprawę, wyjechali z kraju. Ich historię opisał brytyjski "The Guardian" - to po reportażu gazety Rada Europy postanowiła o rozpoczęciu śledztwa w tej sprawie.

"Próżnia odpowiedzialności"

W swoim raporcie organizacja podkreśla, że włoskie ratownictwo, które jako pierwsze otrzymało sygnał SOS, zawiodło w zorganizowaniu akcji ratowniczej. O dramatycznym położeniu Libijczyków miała także wiedzieć Malta. Zaznacza się również odpowiedzialność NATO, które ustanowiło w regionie strefę wojskową pod swoją kontrolą.

"Według wiarygodnych źródeł, co najmniej dwa okręty wojskowe, zaangażowane w operację NATO, były w pobliżu łodzi, gdy został nadany sygnał ratunkowy, to hiszpańska fregata Méndez Núnez (znajdująca się w odległości 11 mil) i włoski okręt ITS Borsini (37 mil)" - podaje raport.

d2d1r2s

Rada Europy wezwała NATO do udostępnienia zdjęć satelitarnych z obszaru, na którym doszło do tragicznego zdarzenia, aby ustalić, jakie inne jednostki sojuszu znajdowały się w pobliżu łodzi.

"Ci ludzie nie musieli zginąć. Gdyby różne podmioty interweniowały czy też zareagowały poprawnie, mogliby zostać uratowani przy kilku okazjach. Należy uczynić więcej, by uniknąć śmierci ludzi podczas ich desperackich prób dotarcia do Europy" - konkluduje dokument Rady Europy.

W reakcji na krytykę Sojusz oświadczył, że otrzymał od władz włoskich wiadomość o małej łodzi znajdującej się w niebezpieczeństwie i przekazał ją wszystkim natowskim okrętom, zgodnie z przyjętymi procedurami. - Nie mamy żadnego śladu wskazującego na to, że jakiś samolot bądź okręt widział tę właśnie łódź lub nawiązał z nią kontakt - powiedziała rzeczniczka NATO Oana Lungescu. Dodała, że natowskie samoloty i okręty uczestniczyły przy okazji kontrolowania embarga na broń (dla Kadafiego) w ubiegłym roku w ratowaniu ponad 600 osób i pomagały w dalszych akcjach ratowniczych.

1500 ofiar

Jak podaje raport, wiadomo o co najmniej 1500 osobach, które zginęły na Morzu Śródziemnym w 2011 roku.

Na fali Arabskiej Wiosny w ubiegłym roku władzę stracili prezydenci Tunezji i Egiptu, w Libii doszło do wojny domowej, w trakcie której zginął przywódca kraju - Muammar Kadafi.

d2d1r2s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2d1r2s
Więcej tematów