Trwa ładowanie...
d1zpk2b
19-05-2004 06:50

Lewica jak karpie

Ten Sejm wyczerpał swoje możliwości. W tym
Sejmie nie uda się zbudować rządu ze stabilnym zapleczem
parlamentarnym. Rząd jest skazany na trwanie i egzotyczne koalicje
- te opinie słyszymy codziennie. Sprawdziliśmy, jak może wyglądać
Sejm następnej - piątej - kadencji. Wyszło, że wcale nie musi być
lepiej. Za to może być gorzej. Z całą pewnością ugrupowania, które
prą do szybkich wyborów, chcą przyspieszyć moment odsunięcia
lewicy od władzy. Lewica przyczyniając się do fiaska gabinetu
Marka Belki i rozwiązania Sejmu, zachowałaby się jak karpie nie
mogące się doczekać Wigilii - pisze "Trybuna".

d1zpk2b
d1zpk2b

W oparciu o sondaż przedwyborczy CBOS opublikowany w piątek oraz ogłoszone w poniedziałek badanie IPSOS sporządziliśmy symulację, jak ich wyniki przełożyłyby się na liczebność poszczególnych klubów parlamentarnych. Według CBOS, PO otrzymałaby w wyborach 26% głosów, Samoobrona - 20, PiS - 13, PSL - 8, SLD i UP - w sumie 8, LPR - 7, a SdPl - 5. Z naszych obliczeń wynika, że Platforma mogłaby liczyć na 140 mandatów w Sejmie, Samoobrona - 110, PiS - 70, PSL, koalicja SLD-UP i LPR - po 40, a SdPl - 20 - podaje dziennik.

Sejm nie byłby w stanie wyłonić stabilnej większości. Platforma i PiS, które w tej chwili najbardziej liczą na wybory i przejęcie w ich wyniku rządów, dysponowałyby w Izbie jedynie 210 mandatami. To o 20-30 za mało, by sformować gabinet. Prawica musiałaby zaprosić kogoś do koalicji. W grę wchodziłyby tylko dwa ugrupowania - LPR i PSL. Liga - ze względu na stanowczy sprzeciw wobec wejścia Polski do UE - to partner nie do przyjęcia dla Platformy. Rolę "języczka u wagi" wszelkich koalicji mogłoby odgrywać PSL. Jednak z ludowcami niełatwo byłoby się prawicy ułożyć, bo Stronnictwo przelicza swoje głosy w Sejmie na obowiązującą w polityce walutę - odpowiedni pakiet stanowisk w administracji rządowej i terenowej - podkreśla gazeta.

Nawet gdyby prawica utworzyła rząd przy cichym poparciu PSL, to kapryśne zachowania ludowców z pewnością nie dałoby PO i PiS-owi przyzwolenia do prowadzenia spójnej polityki gospodarczej i społecznej. Tym bardziej że w programach partii Jana Rokity i braci Kaczyńskich łatwiej dostrzec różnice niż podobieństwa. Po kilku miesiącach rodzinnych przepychanek rządzące partie musiałyby wybierać: albo trwanie za wszelką cenę, albo dymisja. SLD, UP i SdPl z 60 mandatami łącznie mogłyby jedynie liczyć na to, że PO i PiS od czasu do czasu rzucą lewicy jakiś ochłap w zamian za głosy w sytuacjach kryzysowych, gdy zawiedzie PSL - pisze "Trybuna".

Jedynym zwycięzcą takiego układu stałaby się Samoobrona. Andrzej Lepper spokojnie przyglądałby się bałaganowi i zyskiwał w sondażach kolejne punkty. Przeciętny Polak na własne oczy zobaczyłby, że przywódca Samoobrony miał rację - Polską rządzą skompromitowane elity i dziwaczne układy, a politycy poza kłótniami nie mają społeczeństwu nic do zaoferowania. Sondaże PO i PiS wkrótce rozpoczęłyby pikowanie do obecnego poziomu lewicy. Scena polityczna mogłaby się znaleźć w rękach Leppera. Lewica miałaby do wyboru: popierać trwanie prawicy albo razem z Lepperem walczyć o jeszcze jedne wybory - podaje dziennik.

d1zpk2b

Symulacja wyników sondażu IPSOS (PO i Samoobrona - po 21% głosów, PiS - 16%, SdPl - 11%, LPR i SLD - po 9%, PSL - 6%) nie pozwala wiązać z przyszłym Sejmem żadnych nadziei. Platforma i Samoobrona miałyby w parlamencie po 110 posłów, PiS - 80, SdPl - 50 LPR i SLD - po 40, PSL - 30. Szanse na wyłonienie jakiejkolwiek większości byłyby jeszcze mniejsze. PO i PiS nie ratowałaby nawet koalicja z PSL, bo do rządzenia zabrakłoby co najmniej 20 głosów. Pojawiłyby się dwie możliwości - zbudowanie tzw. wielkiej koalicji prawicy z jedną z partii lewicowych albo rozpisanie po miesiącu kolejnych wyborów parlamentarnych - zaznacza gazeta. (PAP)

d1zpk2b
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1zpk2b
Więcej tematów