Lewe zwolnienia lekarskie
Kilka tysięcy lewych zwolnień lekarskich
wykrywa się co roku w poznańskim ZUS.
Cofnięte zasiłki to prawie 800 tys. zł oszczędności w budżecie
ubezpieczyciela - pisze "Gazeta Poznańska".
Lekarz, wystawiający pacjentowi dwutygodniowe zwolnienie, napisał: kontuzja nogi, zalecane leżenie. Kontrolerzy, którzy odwiedzili chorego w domu, nie mogli uwierzyć własnym oczom, gdy delikwenta znaleźli na dachu domu. To prawda, że dach wymagał naprawy i jego właściciel nie mógł doczekać się dekarza, ale jego noga "miała się całkiem dobrze". Zwolnienie lekarskie uznano za nieważne, a udający chorego pożegnał się z zasiłkiem chorobowym.
Porównując ilość zakwestionowanych zwolnień lekarskich w tym i w zeszłym roku, nie widać jakiejś różnicy; nadal tyle samo osób ucieka w chorobę, żeby rozwiązać swoje życiowe problemy - mówi Bogdan Trepiński, naczelnik Wydziału Kontroli Wykorzystywania Zwolnień Lekarskich Oddziału ZUS w Poznaniu. Kontrolerzy idą tam, gdzie podpowie im anonimowy obywatel, a także pracodawca podejrzewający swojego pracownika o symulowanie choroby.
Kontrolowane są także osoby, które wskazuje inspektorom ich własny nos, czyli zawodowe doświadczenie. Mówi ono np., że bardzo często choruje się wtedy, gdy firma ma finansowe kłopoty i wobec niepewnej przyszłości warto pójść na zwolnienie. Ale również właściciele przedsiębiorstw i szefowie firm mają interes w tym, żeby naciągnąć lekarza na zwolnienie, a w czasie zwolnienia normalnie pracować.
Nie zawsze udaje się dowieść lekarzowi, że nie miał racji, wystawiając L-4. Tak było w przypadku pewnego poznaniaka, który przebywając na zwolnieniu, wygrał uliczny bieg i pokazywał szczęśliwą twarz z pucharem w telewizji i w gazetach. Kiedy kontrolerzy spytali lekarza o zasadność jego zwolnienia, medyk odpowiedział: Ten pan choruje psychicznie i chyba wraca do zdrowia, skoro biega. (PAP)