Lewandowski: my ustąpiliśmy, stara Unia nie
To jest polskie ustępstwo przy braku
ustępstw ze strony tzw. starej Europy - tak Janusz Lewandowski,
były poseł Platformy Obywatelskiej, obecnie deputowany do
Parlamentu Europejskiego, odniósł się do Traktatu Konstytucyjnego
UE wynegocjowanego w Brukseli.
19.06.2004 | aktual.: 19.06.2004 11:57
Zdaniem Lewandowskiego, to, co się stało w Brukseli, jest dopiero wstępem do żmudnych procesów ratyfikacyjnych na wschodzie i zachodzie Europy. Nie będzie łatwo obronić w referendum w Polsce konstytucji UE w tym kształcie - powiedział. Dodał, że na szczycie w Brukseli zdolność do kompromisu testowano wyłącznie na polskiej delegacji. Miarą zdolności do kompromisu nie było np. francuskie ustępstwo w kwestii wartości chrześcijańskich, czy niemieckie ustępstwo w kwestii szczególnych przywilejów dla wschodnich landów. Miarą troski o Europę stało się wyłącznie ustępstwo Polski - powiedział Lewandowski.
Odnosząc się do uzgodnionego w Brukseli systemu głosowania w UE, eurodeputowany powiedział, że jest to odejście od Nicei z pewną protezą.
Zgodnie z Traktatem, podejmowanie decyzji w Radzie UE odbywać się będzie podwójną większością państw i obywateli, zdefiniowaną jako co najmniej 55% państw (nie mniej niż 15) reprezentujących co najmniej 65% liczby ludności.
Do zablokowania decyzji potrzeba więc będzie ponad 45% państw lub 35% ludności zamieszkującej co najmniej cztery państwa. Polska wywalczyła "hamulec bezpieczeństwa", umożliwiający odwlekanie decyzji przez "rozsądny czas" przez państwa zamieszkałe przez co najmniej 26,25% unijnej ludności.
Pytany, czy rząd mógł się nie zgodzić na te i inne rozwiązania, Lewandowski powiedział, że rząd mógł nie złożyć podpisu pod Traktatem i tym samym doprowadzić do kolejnej rundy negocjacyjnej, być może bardziej - jego zdaniem - sprzyjającej Polsce. Ale - zaznaczył - byłoby to kosztowne politycznie i mogłoby być kosztowne finansowo.