Leszek Miller: to ostatnie dno od którego się odbijemy
To ostatnie dno od którego się odbijemy. Chociaż boję się, iż konwencja i jej taki społeczny wydźwięk nie przysporzy nam popularności. Albowiem to, czym konwencja żyła niekoniecznie interesuje Polaków, bo niewielu z nich interesuje się problemami wewnętrznymi poszczególnych ugrupowań. Polacy interesują się,jakie projekty rozwiązywania ważnych spraw dla społeczeństwa te poszczególne partie formułują - powiedział premier Leszek Miller, gość Salonu Politycznego Trójki.
11.03.2004 | aktual.: 11.03.2004 10:52
Kamil Durczok: Panie premierze, wczoraj i dziś poznaliśmy kolejne sondaże opinii publicznej i kolejny w nich wynik dla SLD - według PBS 10% - spadek o 3 punkty, według CBOS-u 14% - spadek o 7 punktów. To jest dno, od którego się odbijemy - mówi poseł Gadzinowski. Które to już dno?
Leszek Miller: Mam nadzieję, że ostatnie. Chociaż przyznam się, że boję się, iż konwencja, która miała miejsce niedawno, jej taki społeczny wydźwięk i wizerunek nie przysporzy nam popularności. Albowiem to, czym konwencja żyła niekoniecznie interesuje Polaków. Albowiem niewielu Polaków interesuje się problemami wewnętrznymi poszczególnych ugrupowań. Polacy natomiast interesują się, jakie projekty rozwiązywania ważnych spraw dla społeczeństwa te poszczególne partie formułują. Czy nad tym się koncentrują.
Kamil Durczok: Panie premierze, dlaczego macie przestać mówić o sobie. Czy myśli pan, że Polacy nie są ciekawi tego, co myślą ludzie, którzy nimi rządzą o aferze Rywina, o korupcji w Opolu, o Starachowicach. O tym wszystkim, o czym gazety pisały na pierwszych stronach ?
Leszek Miller: Afera Rywina to nie jest rzecz dotycząca SLD. Owszem, jest taka próba, żeby uwikłać SLD. Jeśli chodzi zaś o Starachowice, to przecież wszyscy wiedzą. Są stosowne postanowienia prokuratury. Rozpoczynane procesy sądowe i stanowisko SLD w tej sprawie nie ulega wątpliwości. No o czym jeszcze można mówić. Ja po prostu chcę powiedzieć, że dla społeczeństwa, które stoi w obliczu bardzo trudnej transformacji, bardzo trudnych dylematów i wyborów, atrakcyjne są te partie, które niemalże codziennie mają coś do zaoferowania w sensie projekcji przyszłości. Natomiast ugrupowanie, które zajmuje się sobą przestaje być dla wyborców potrzebne.
Kamil Durczok: Ale żeby skutecznie rządziło, to musi się trochę zastanawiać nad sobą i zastanawiać się nad tym, co w nim jest złe i dlaczego ludzie z 41% poparcia, które mieli państwo w chwili wyborów, w tej chwili popierają tę partię w 10% ? Taki jest wasz spadek...
Leszek Miller: Ma pan rację, panie redaktorze...
Kamil Durczok: ...może warto się zastanowić, gdzie są ci ludzie ?
Leszek Miller: Ma pan racje, tylko chodzi o proporcje. Te proporcje musza być wewnętrznie zrównoważone. Tymczasem jaki główny sygnał popłynął z konwencji. No taki, że zajmowano się tym, czy wiceprzewodniczący mogą być ministrami i kiedy będzie kongres partii. Przyzna pan, że to nie są problemy, którymi społeczność polska się ekscytuje.
Kamil Durczok: A przyzna pan również panie premierze, że społeczność polska obserwuje politykę w dużej części przez pryzmat twarzy. Twarzy, które piastują ważne stanowiska. Twarzy, które decydują o codziennych ważnych sprawach. I w tym kontekście to jest ważne. Kto rządzi w partii, a kto rządzi w rządzie. Kto siedzi na jakim stanowisku.
Leszek Miller: Ja tylko chce powtórzyć, że ważne są proporcje. Ta konwencja miała być początkiem wielkiego przygotowania do wyborów do Parlamentu Europejskiego. Mieliśmy szansę, że będziemy pierwszym ugrupowaniem, które powie, jak sobie wyobraża start swoich przedstawicieli i z jakimi zadaniami oni będą starali się uzyskać mandat w Parlamencie Europejskim. I co tam będą czynić. Otóż to byłby początek bardzo ciekawej dyskusji, która i tak musi mieć miejsce w Polsce, a ta szansa została zaprzepaszczona.