PolskaLeszek Miller świadkiem w procesie ws. niegospodarności WFOŚiGW

Leszek Miller świadkiem w procesie ws. niegospodarności WFOŚiGW

Były premier i były szef SLD Leszek Miller
zeznawał w łódzkim sądzie okręgowym jako świadek w
procesie dotyczącym niegospodarności w Wojewódzkim Funduszu
Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (WFOŚiGW) w Łodzi w latach
1999-2000.

Leszek Miller świadkiem w procesie ws. niegospodarności WFOŚiGW
Źródło zdjęć: © PAP

Na wiele pytań sądu i prokuratury b. premier nie odpowiedział zasłaniając się brakiem pamięci. Nie pamiętam, nie przypominam sobie, nie wiem, nie wykluczam - mówił najczęściej.

W procesie na ławie oskarżonych zasiadają 23 osoby, m.in. b."baron" SLD Andrzej Pęczak, b. marszałek województwa z ramienia Sojuszu Waldemar Matusewicz, b. prezes Funduszu Marek K. oraz b. członkowie zarządu i rady nadzorczej tej instytucji.

Rozpoczynając zeznania Miller przyznał, iż wie czego dotyczy sprawa i przypomniał, że już wiosną 2000 roku zwrócił się do łódzkiej delegatury NIK o sprawdzenie, czy w WFOŚiGW nie doszło do nieprawidłowości w związku zakupem przez Fundusz akcji Banku Częstochowa. (Według prokuratury Fundusz kupił od kilku spółek i osób prywatnych 218 tys. akcji tego banku po cenie znacznie wyższej niż giełdowa, na czym stracił prawie 28 mln zł).

Jak zeznał, po roku otrzymał informację z NIK potwierdzającą jego przypuszczenia. Kilka miesięcy później sprawa trafiła do prokuratury.

Pytany przez sąd o kulisy kupna akcji Banku Częstochowa, b. premier odpowiadał, iż nie pamięta rozmów na temat. Nie interesował się także (do momentu zwrócenia się do NIK) sytuacją w WFOŚiGW.

W pewnym momencie sąd zarządził konfrontację świadków - Millera i Tadeusza Gajdy, b. posła PSL. Ten ostatni mówił wcześniej, iż w kilka dni po ujawnieniu przez media kulisów zakupu akcji Banku Częstochowa spotkał Millera i zapytał o sprawę. Jak twierdzi Gajda, b. premier miał odpowiedzieć "że też chciałby zarobić w jedną noc milion złotych". Zbaraniałem i zapytałem, co (Miller) zamierza zrobić. On odpowiedział: przecież wszystkich nie wsadzę - mówił Gajda. B. premier zaprzeczył słowom Gajdy.

Miller potwierdził, że w latach 1999-2000 Andrzej Pęczak miał silną pozycję w Łódzkiem. Docierały jednak do niego sprzeczne opinie na temat "sposobu jego rządów". Były pozytywne, ale i też b. negatywne. Te drugie informacje dotyczyły m.in. mitomanii Pęczaka i ciągłego powoływanie się przez niego na wpływy u osób najważniejszych w państwie.

Tuż przed zakończeniem składania zeznań, o możliwość zadawania Millerowi pytań poprosił Pęczak. Spytał b. premiera, czy wie jak często powoływał się jego nazwisko? Jak stwierdził, to dla niego bardzo ważne, bo zaczyna "przypisywać mu się różne rzeczy". Ostatnio - jak powiedział Pęczak - "dowiedziałem się, iż w 2003 roku Miller miał mnie wysłać do lobbysty Marka Dochnala po 3 mln dolarów".

Zaskoczony Miller odpowiedział, że nigdy i nigdzie nikogo nie wysyłał, a jeśli chodzi o powoływanie się na jego nazwisko, to odniósł wrażenie, że dotyczy to nie tylko b. "barona" SLD.

Proces w sprawie niegospodarności w łódzkim WFOŚiGW toczy się od końca stycznia br. Według prokuratury, w związku z działalnością oskarżonych Fundusz stracił w sumie ponad 42 mln zł, m.in. przez "chybione inwestycje". Oskarżeni nie przyznają się do winy. Większości z nich grozi kara do 10 lat więzienia, niektórym - do 3 lat pozbawienia wolności.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)