Leszek Miller: odpowiedzialność za państwo na pierwszym miejscu
Przegraliśmy jedno głosowanie, choć mogliśmy je wygrać, gdybyśmy spełnili oczekiwania jednej z grup parlamentarnych, ale uważaliśmy, że nie wolno ulegać wtedy, kiedy musi na pierwszym miejscu być odpowiedzialność za państwo, za ludzi, za ich przyszłość. To jest najważniejsze - powiedział premier Leszek Miller, gość radiowych "Sygnałów Dnia".
26.01.2004 | aktual.: 26.01.2004 10:23
”Sygnały Dnia”: Panie premierze, przypomnieliśmy kilka minut temu, że zwykł pan mawiać do ostatniego piątku, że wszystkie ważne głosowania rząd wygrywa, mimo że jest to rząd mniejszościowy. Tymczasem od piątku to pańskie zdanie jest już nieaktualne. I co dalej?
Leszek Miller: Tak, przegraliśmy jedno głosowanie, choć mogliśmy je wygrać, gdybyśmy spełnili oczekiwania jednej z grup parlamentarnych, ale uważaliśmy, że nie wolno ulegać wtedy, kiedy musi na pierwszym miejscu być odpowiedzialność za państwo, za ludzi, za ich przyszłość. To jest najważniejsze. Oczywiście żałuję, że tak się stało, tym bardziej że wbrew temu, co na przykład mówił pan poseł Tusk, że te pieniądze mieli przejąć urzędnicy, to były pieniądze przede wszystkim na bardzo ważne cele społeczne. Przypomnę, że to miały być środki na służbę zdrowia, pomoc dla restrukturyzowanych przedsiębiorstw, na policję, na kulturę, na naukę. I ci wszyscy, którzy głosowali przeciwko poprawce Senatu i którzy tak cieszyli się z psucia państwa, odebrali po prostu tym ważnym obszarom stosowne środki. No i teraz czy pracownicy różnych przedsiębiorstw, czy pracownicy służby zdrowia, czy policjanci, czy ludzie kultury, czy ludzie nauki będą żałować, że nie ma wystarczających pieniędzy, no to trzeba ich odsyłać do pana
Tuska, Rokity, pani Gilowskiej czy braci Kaczyńskich.
”Sygnały Dnia”: A może do pana Romana Jagielińskiego, panie premierze?
Leszek Miller: Do pana Romana Jagielińskiego też, ale wymieniam nazwiska przede wszystkim osób z Platformy Obywatelskiej, bo my codziennie jesteśmy (my, czyli rząd i SLD) przez tych działaczy pouczani, co to znaczy odpowiedzialność za państwo, co to znaczy racjonalizacja środków, co to znaczy rozmaite oszczędności. No i w momencie ważnego głosowania ci ludzie głosowali za destrukcją, a nie za racjonalizacją.
”Sygnały Dnia”: Ale mówiąc w ten sposób o posłach Platformy Obywatelskiej odcina pan sobie jakby drogę, to znaczy posłowie Platformy raczej mogą nie poprzeć planu Hausnera, a na tym panu zależy szczególnie. Jeśli nie plan Hausnera, to wtedy pan podaje się do dymisji. Przecież pan tak powiedział.
Leszek Miller: Plan Hausnera został przyjęty przez Radę Krajową SLD, ja to miałem na myśli, mówiąc, że jeżeli moje własne zaplecze nie poparłoby planu Hausnera, to wówczas przecież nie byłoby żadnych szans, żeby można było realizować plan Hausnera. Tymczasem wbrew rozmaitym prognozom w sobotę plan oszczędności i porządkowania finansów publicznych został poparty przez moje koleżanki i kolegów jednogłośnie. To samo stało się na posiedzeniu Unii Pracy. Korzystam z tej okazji, żeby serdecznie podziękować...
”Sygnały Dnia”: Ale sam pan wie, panie premierze, piątek pokazał, że Sojusz i Unia Pracy to mało, więc trzeba przekonać innych. Kogo?
Leszek Miller: Będziemy przekonywać każdego, kogo można. I te nadchodzące tygodnie to będzie wielki sprawdzian dla tych, którzy codziennie, także i w Sygnałach Dnia, opowiadają o swoim wielkim przejęciu się przyszłością państwa. Otóż jeśli program Hausnera czy mówiąc precyzyjnie program rządu pod nazwą „Plan porządkowania i ograniczania wydatków publicznych” nie zostanie wdrożony, to za rok, za dwa lata może być tylko gorzej. Po pierwsze zostanie osłabione tempo wzrostu gospodarczego, ale co najgorsze — z trudem osiągana przez Polaków poprawa czy stabilizacja ich budżetów domowych może zostać zniszczona poprzez narastające się zadłużenie państwa. Zatem każdy, kto tego nie rozumie, działa nie tylko przeciwko ogólnemu interesowi państwa, ale działa przeciwko budżetom domowym. Chce albo nic nie chce zrobić, żeby nasze budżety domowe nie uległy destrukcji.
”Sygnały Dnia”: Panie premierze, ale po co wielkie słowa? Wystarczy panu Romanowi Jagielińskiemu i jego kolegom dać fotel wicemarszałka Sejmu, może wicepremiera, może wiceministra skarbu, może kilku wicewojewodów i ma rząd kilkanaście głosów brakujących do tego, by każde głosowanie wygrywać.
Leszek Miller: Widzi pan, problem polega na tym, że pieniądze podatników nie mogą podlegać takim targom, to sprawy zbyt poważne. Skoro rząd przy poparciu zaplecza parlamentarnego forsował stosowny kształt budżetu i w ostatniej chwili ten budżet... nie chcę powiedzieć został całkowicie popsuty, bo to byłaby nieprawda, będzie po prostu realizowany w takim kształcie, w jakim jest, ale jeżeli ukształtowała się większość, która nie chciała dać środków na służbę zdrowia, nie chciała pomóc polskim przedsiębiorstwom, nie chciała dać policjantom, nie chciała dać ludziom kultury, nauki, no to dzisiaj nie ma się z czego cieszyć, prawda? No, ale cóż, przed nami kolejne głosowania, świat się nie kończy na piątkowym głosowaniu. Teraz we wtorek przyjmiemy plan oszczędności, plan porządkowania i ograniczania wydatków publicznych, za tym pójdą stosowne ustawy. No i zobaczymy, jaka będzie reakcja różnych ugrupowań parlamentarnych.
Przeczytaj cały wywiad