"Lepper robi wszystko, aby odwrócić uwagę od afer"
Andrzej Lepper robi wszystko, aby odwrócić uwagę opinii publicznej od sedna afery gruntowej i seksafery - powiedział poseł PiS Karol
Karski, proszony o komentarz do zapowiedzi szefa Samoobrony o
taśmach, które mają pokazać premiera w "bardzo negatywnym
świetle".
Według wtorkowego "Życia Warszawy", Lepper ma w swoim sejfie kilkanaście taśm, które skompromitują PiS i premiera Jarosława Kaczyńskiego. Wiceszef partii Janusz Maksymiuk, powiedział, że widział taśmy, ale nie chce zdradzić, co na nich jest. Jest ich dużo i są dobrze zabezpieczone - zaznaczył.
Po południu rzecznik partii Mateusz Piskorski powiedział, że Lepper ujawni, w jaki sposób premier zamierzał zwalczać "wrogów politycznych" - polityków opozycji, jak i koalicji. Jak dodał Piskorski, chodzi także o akcje przeciwko "niewygodnym dziennikarzom".
Andrzej Lepper robi wszystko, żeby odwrócić uwagę od sedna sprawy; opowiada teraz dyrdymały. Ja też mam fajne taśmy w domu, tylko mam na nich muzykę - ironizował Karski. Jak dodał, Lepper "rozpaczliwie teraz walczy o swoją wolność osobistą", o to czy będą mu postawione zarzuty prokuratorskie czy nie.
Karski powiedział, że w tzw. aferze gruntowej, w związku z którą Lepper został odwołany z rządu, wiadomo już, że polecał on wiceministrowi rolnictwa z Samoobrony Maciejowi Jabłońskiemu zajęcie się sprawą odrolnienia działki na Mazurach i zobowiązał go do cotygodniowego składania sprawozdań, jaki jest postęp tych prac. Poseł PiS dodał, że Lepper poniósł już odpowiedzialność polityczną, bo odszedł z rządu, natomiast, czy poniesie odpowiedzialność karną, to zadecyduje postępowanie prokuratorskie.
Karski powiedział też, że w tzw. seksaferze Lepper jest jednym z głównym bohaterów. W jednej sytuacji wręcz ja jego działanie bym zakwalifikował jako wiele cięższe i poważniejsze niż posła Łyżwińskiego, a (...) prokuratura chce posłowi Łyżwińskiemu postawić zarzut popełnienia przestępstwa - mówił poseł PiS. Jego zdaniem, Lepper chce komisji śledczej, bo chce ściągnięcia do Sejmu akt tej sprawy. Jak dodał, w tej chwili nie ma takiej potrzeby, bo prokuratura pracuje, stawia zarzuty, nie jest opieszała.
Na pytanie, czy może być jeszcze gorzej w relacjach PiS- Samoobrona odpowiedział, że nie jest od oceny stanu psychicznego pana Andrzeja Leppera. Karski pytany o sprawy koalicyjne odparł, że z przykrością stwierdza, iż LPR nie zaangażowała się, jako element LiS, w tonowanie sytuacji, w przekonywanie Samoobrony do uspokojenia i racjonalnego postępowania.
Jego zdaniem, Liga postanowiła wziąć udział w medialnym spektaklu sezonu ogórkowego. Mamy teraz aferę mydlaną, pod tytułem: "Po raz kolejny zbiera się zarząd LPR, który po raz kolejny organizuje konferencję prasową, na której po raz kolejny wygłasza postulaty, które idą w przestrzeń - mówił Karski.
Jak dodał jednak, cierpliwość PiS nie jest nieograniczona. Na pytanie, gdzie są jej granice odparł, że ograniczenie to 22 sierpnia. Jak dodał, po wakacjach parlamentarnych okaże się, czy większość dla tego rządu istnieje w parlamencie, czy nie. Jeśli nie istnieje, to PiS zrobiło wystarczająco dużo dobrego już do tej pory i będziemy chcieli w kampanii wyborczej pokazać, co do tej pory dobrze zrobiliśmy i co możemy dalej dobrze zrobić - powiedział Karski.
Jak mówił, według sondaży PiS może wygrać te wybory, chociaż - jak zaznaczył - nie powoduje to, że jest partią "zadufaną" w sobie. W ocenie Karskiego, PiS jako jedyna partia koalicyjna nie musi bać się wyborów.
We wtorek "Gazeta Wyborcza" opublikowała sondaż PBS DGA, w którym zapytano ankietowanych: "Co czujesz, obserwując spory w koalicji PiS, LPR, Samoobrona?". Procent odpowiedzi "tak" był następujący: wstyd - 81%, znudzenie - 80%, złość - 71%, śmieszność 69%; a ponadto - zainteresowanie 25%, podziw 18%, dumę 8%.
Pytany o to Karski przyznał, że z pewnością lepiej by było, gdyby w parlamencie było więcej osób kompetentnych, więcej prawników, osób, które chcą pracować, a nie robić tylko "szum i dym".