Lepper odwołał swojego doradcę, policja postawiła zarzuty
Wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Andrzej Lepper odwołał swojego doradcę w gabinecie politycznym Ryszarda J. Łódzka policja przedstawiła mu zarzuty stawiania czynnego oporu wobec interweniujących policjantów, znieważenia funkcjonariuszy i stosowania gróźb karalnych.
"Decyzję o odwołaniu podjąłem natychmiast po otrzymaniu informacji o niegodnym zachowaniu mojego doradcy wobec policjantów profesjonalnie wykonujących swoje obowiązki. W moim otoczeniu nie ma miejsca dla osób, które tak skandalicznie się zachowują, powołując się przy tym na moją osobę" - podał Lepper w komunikacie zamieszczonym na stronie ministerstwa rolnictwa.
Ryszard J. został zatrzymany w niedzielę w związku z awanturą na jednym z parkingów w Łodzi. Według policji, mężczyzna miał szarpać się z interweniującymi policjantami i grozić, że ich zwolni z pracy.
Mężczyźnie przedstawiono zarzuty stawiania czynnego oporu i znieważenia policjantów podczas pełnienia przez nich obowiązków służbowych - poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji nadkom. Magdalena Zielińska.
42-latkowi przedstawiono także zarzut stosowania gróźb karalnych wobec kobiety, z którą doszło do utarczek słownych na parkingu. Może mu grozić kara do 3 lat więzienia. Zarzuty stawiania czynnego oporu i ukrycia dowodu rejestracyjnego przedstawiono także ojcu Ryszarda J., który mu towarzyszył.
Zdarzenie miało miejsce w niedzielę, na jednym z parkingów w okolicach łódzkiego zoo, gdzie doszło do awantury pomiędzy osobami parkującymi samochody. Interweniował przejeżdżający tamtędy patrol policji. Według relacji policjantów, Ryszard J. próbował odjechać samochodem z miejsca zdarzenia i spowodował kolizję. Mężczyzna został zatrzymany i wylegitymowany.
Okazało się, że w dowodzie rejestracyjnym nie było ważnych badań technicznych pojazdu i mężczyzna nie miał przy sobie aktualnej polisy OC. Policjanci zapowiedzieli, że muszą zabrać dowód rejestracyjny, a pojazd zostanie odholowany na policyjny parking. Wtedy mężczyzna wyrwał policjantowi z ręki dowód rejestracyjny i doszło do przepychanek z funkcjonariuszami - powiedziała Zielińska.
Według nieoficjalnych informacji z policji, mężczyzna miał wyzywać policjantów i grozić, że ich zwolni z pracy.
Mężczyzna - według policji - nie chciał oddać dowodu rejestracyjnego. W związku z tym, że stawiał czynny opór, policjanci wezwali posiłki. Przy użyciu środków przymusu bezpośredniego został zatrzymany, zakuto go w kajdanki i umieszczono w radiowozie - dodała rzeczniczka. Wraz z nim zatrzymano jego ojca, który również stawiał czynny opór policjantom.
Obaj mężczyźni zostali przewiezieni na komisariat, gdzie zostali poddani kontroli osobistej. Dowód rejestracyjny znaleziono w bucie ojca. Mężczyźni po przesłuchaniu i przedstawieniu zarzutów w poniedziałek nad ranem zostali zwolnieni do domu.
Jak poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, postępowanie w tej sprawie nadzoruje prokuratura Łódź-Polesie. Niezbędne dowody w tej sprawie zostały już przeprowadzone - wyjaśnił prokurator.
Dodał, że Ryszard J. złożył w komisariacie zawiadomienie o przestępstwie. Zarzuca w nim przekroczenie uprawnień przez interweniujących policjantów i nieprawidłowość działań policji.
W ciągu 30 dni zapadnie decyzja co do ewentualnego wszczęcia postępowania w tej sprawie - wyjaśnił Kopania.
Ryszard J. zapewnił, że nie rozmawiał z wicepremierem Lepperem na temat incydentu, ani nie powoływał się w trakcie scysji z policjantami na to, iż jest doradcą Leppera. Nie jest prawdą iż nie dopełniłem obowiązków, okazałem dokumenty. Policja użyła siły wobec mnie i mojego ojca, pobili nas. Powodem był drobny incydent, który polegał na niewielkim zarysowaniu zderzaka samochodu, który stał na bocznej ulicy - dodał.
Poinformował też, że złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez policjantów. Funkcjonariusze policji w sposób rażący przekroczyli swoje uprawnienia i używając brutalnej siły w stosunku do mnie i mojego ojca napadli na nas i pobili nas - powiedział Ryszard J.