Leniwe damy
Dlaczego jest proporcjonalnie mniej kobiet na rynku pracy? Uczone badania kreślą złożony obraz socjokulturowy podszyty widmem seksizmu. A tzw. chłopski rozum podpowiada: one są leniwe! – kontrowersyjną tezę na łamach brytyjskiego dziennika „The Guardian” stawia Rod Liddle w artykule przedrukowanym przez tygodnik „Forum”.
Według danych brytyjskiej komisji do spraw równego statusu płci tylko 57% kobiet pracuje w pełnym wymiarze. Mniej niż połowa zamężnych kobiet chodzi do pracy. Nie ma to związku z posiadaniem dzieci – tylko 58% bezdzietnych zamężnych kobiet ma ochotę pracować. Według oficjalnych danych te proporcje wynikają z dyskryminacji przy zatrudnieniu, seksistowskiej mentalności, nierównego podziału obowiązków domowych i zakorzenionego modelu płci. Autor artykułu na podstawie prywatnych „badań” socjologicznych wysnuwa jednak zupełnie inne wnioski co do genezy takiego stanu rzeczy.
Przyczyny, dla których kobiety na pewnym etapie życia, gdy dzieci chodzą do szkoły, a rynek pracy stoi przed nimi otworem, tracą chęć do pracy, można podzielić na kilka kategorii – pisze Rod Liddle. Pierwsza z nich to zazdrość o nianię („czemu moje dzieci tęsknią za nią w czasie weekendu”, „dlaczego ona ma spędzać upalny dzień nad moim basenem podczas gdy ja siedzę w pracy?”). W ślad za nią idzie kompleks wyrodnej matki – niejasne poczucie, że matka źle czyni, przebywając cały dzień z dala od dzieci.
Kolejna kategoria to „syndrom rozkosznej mamusi” – pojęcie ukute, aby opisać bogate niepracujące matki, które nie siedzą wcale w domu, lecz cały dzień spędzają na solarium lub u masażysty, skutkiem czego wyglądają bosko, są zgrabne i zdrowe. Kobiety pracujące, z konieczności wymizerowane i zgorzkniałe nienawidzą ich za to i marzą, by do nich dołączyć – twierdzi brytyjski dziennikarz.
Ostatnią z wymienionych na łamach „The Guardian” kategorii przyczyn, dla których kobiety wolą zostać w domu, jest fakt, iż praca jest po prostu... męcząca - tak dla kobiet jak i dla mężczyzn. (uk)