Lektura do dna

Świat ogarnia radosne pijaństwo. Sześć lat po debiucie w Stanach Zjednoczonych jedyny na świecie miesięcznik dla pijaków dociera do Europy. Na pierwszy ogień poszli Anglicy.

02.10.2003 06:10

Kto jest największym pijakiem wszech czasów? Jak znaleźć radość w samotnym piciu? Jak pić, by wyszło ci to na zdrowie? Jeśli szukasz odpowiedzi na podobne pytania, pierwszy magazyn dla pijaków jest właśnie dla ciebie.

Pijak zamiast nihilisty

"Nowoczesny Pijak" ("Modern Drunkard") nie jest bynajmniej poradnikiem dla Anonimowych Alkoholików. Bo "Pijak" to pismo dla miłośników alkoholowego upojenia. Z tekstów można się dowiedzieć, w którym barze najfajniej się upić, poczytać o historii znanych alkoholi i znaleźć mnóstwo przekonujących teorii o wyższości człowieka pijanego nad trzeźwym.

Konstrukcja pisma przypomina kobiece periodyki o urodzie, z tą różnicą, że zamiast siedmiu porad na temat usuwania zmarszczek przeczytamy na przykład siedem zasad skutecznego picia. Zamiast testu na osobowość - parodię psychozabawy "Czy jesteś alkoholikiem?", instrukcję samotnego picia albo przewodnik po języku migowym barmanów. Każda okazja jest też dobra, żeby ponabijać się z organizacji antyalkoholowych.

W zgodnej opinii autorów magazynu picie jest najskuteczniejszym sposobem łamania barier międzyludzkich. Alkohol jest w stanie połączyć wszystkich, bez względu na pochodzenie, narodowość czy przekonania polityczne. Dajcie mi Leppera i Balcerowicza, do tego skrzynkę piwa i litr dobrej whisky, a za parę godzin przyprowadzę wam dwóch świetnych kumpli.

"Nowoczesny Pijak" powstał sześć lat temu w Denver. Na pomysł stworzenia gazety tylko dla pijaków wpadł Frank Kelly Rich, autor powieści science fiction, dorabiający wówczas pracą za barem.

- To było w 1996 roku w jednym z barów w Austin w Teksasie - wspomina Rich. - Zamierzałem wtedy uruchomić magazyn "Nowoczesny Nihilista". Ale potem pomyślałem, że to nie jest dobry pomysł, bo nihilizm jest już strasznie oklepany, i przyszło mi do głowy, że jeśli już robić jakiś magazyn, to o czymś, na czym się znam. Rozejrzałem się po barze i zdałem sobie sprawę, że najlepiej znam się na piciu - opowiada redaktor naczelny "Pijaka".

- Większość pijaków tkwi wciąż w poczuciu winy. Nikt im dotąd głośno nie mówił, że picie jest fajne, że powinni być dumni z tego, że są pijakami - tłumaczy Rich. - A przecież cały świat jest zbudowany na alkoholu. Pierwszą rzeczą, jaka powstawała w nowych miastach na Dzikim Zachodzie, był saloon - argumentuje. - Mnóstwo znanych ludzi było pijakami: wielcy pisarze, poeci, artyści. W Polsce pewnie jest tak samo? - pyta, rechocząc rubasznie.

"Modern Drunkard" uczy, jak być dumnym pijakiem. Nakład miesięcznika jest jak na USA niewielki, bo wynosi zaledwie 30 tysięcy egzemplarzy. Dostępny w barach, sklepach muzycznych i niektórych kioskach kosztuje cztery i pół dolara, czyli mniej więcej tyle, ile pół litra wódki. - Na początku była czarno-biała 12-stronicowa gazetka o piciu w Denver - opowiada pomysłodawca tytułu. - A od dwóch lat mamy przyzwoity, kolorowy magazyn.

Muzułmanie na Europę

W lipcowym wydaniu magazynu pojawiła się na przykład analiza chodu pijaka, z której jednoznacznie wynika, że spacer po solidnym piciu jest o wiele zdrowszy niż na trzeźwo. "Człowiek trzeźwy - argumentuje autor tekstu - pokonuje odległość między dwoma punktami po linii prostej. Zaś człowiek pijany będzie się zataczał, zatem odcinek, jaki faktycznie przejdzie, będzie znacznie dłuższy. A więc pijak człapiący od baru do łazienki spali o wiele więcej kalorii niż osoba trzeźwa".

Autor namawia do kreatywności i wymyślania nowych sposobów na zrzucenie kilku kilogramów: "Wybieraj stolik położony najdalej od toalety; nie trzymaj butelki trunku pod ręką, ale na najwyższej półce; w momencie zamroczenia schowaj butelkę przed samym sobą, żebyś musiał się pogimnastykować przy szukaniu" i tak dalej.

Dla osób, które nie są pewne, czy powinny czytać magazyn, redakcja przygotowała test na bycie pijakiem: "Możesz być pewien, że jesteś pijakiem, jeśli:

1) zapisałbyś się do AA, ale wciąż jesteś zbyt pijany, żeby zapamiętać tekst ślubowania,
2) lubisz pić między drinkami,
3) przestałeś raz pić i było to najgorsze popołudnie twojego życia,
4) nigdy nie zdarzyło ci się zakręcić butelki z alkoholem,
5) czujesz odrobinę dumy, gdy ktoś mówi o tobie "bezwstydny alkoholik".

W innym numerze można przeczytać o historycznej roli alkoholu w dziejach świata: "30 rok n.e.: Jezus czyni cud, zamieniając na weselu wodę w wino. Tylko dlatego impreza nie kończy się obciachem. Liczba zwolenników Jezusa szybko wzrasta. 625 rok n.e.: Mahomet ogłasza, że alkohol to zło. Europejczycy zastanawiają się, co też muzułmanie będą teraz robić dla zabawy. 711 rok n.e.: Muzułmanie najeżdżają Europę".

- W Stanach na rynku są co najmniej cztery magazyny o paleniu marihuany - tłumaczy Rich. - Ale tylko nasz mówi o przyjemności picia. Widocznie bardziej poprawne politycznie jest palenie trawy niż picie.

"Modern Drunkard" kreśli zupełnie inny obraz pijaka od tego, do jakiego przywykliśmy. "Stary" pijak bił żonę, przepuszczał pensję w barze, terroryzował dzieci i powodował wypadki drogowe. Pijak nowoczesny to korzystający z życia optymista, który wie, co dobre, ma udane życie seksualne, końskie zdrowie i pieniądze. Nowocześni pijacy mają głowy na karku. Wynajdują złote myśli, dowcipy i dzielą się nimi z kompanami na forum magazynu.

Śpimy do południa...

Dotarcie do trzeźwego członka zespołu redakcyjnego graniczy - ze zrozumiałych względów - z cudem. Po wielu podejściach trafiam na Troya Baxleya, stałego współpracownika "Pijaka". - Nikogo nie ma w redakcji, bo śpimy najmarniej do południa - charczy do słuchawki.

Troy ma 38 lat. Jest komikiem, występuje w jednym z klubów w Denver. - Już nie piję tyle co kiedyś, nie mam siły - mówi. Zapytany o to, co pije, wylicza długą litanię przeróżnych piw, wódek i whisky. Pomagają mu w pisaniu wierszy, które zamieszcza w witrynie internetowej magazynu.

- Dżentelmeni nie piją przed południem, więc nie ma sensu wstawać wcześniej - mówi Frank Rich. - Ja wstaję koło drugiej. Zaczynam od Krwawej Mary. Potem pracuję, piszę, idę trochę poćwiczyć. Co godzina piję jednego drinka, jakiś dżin z tonikiem. O dziesiątej idę do baru albo na imprezę. Atmosfera baru mnie inspiruje. Kiedy się upiję, mam najlepsze pomysły.

W normalny dzień pracy redaktor naczelny "Pijaka" wlewa w siebie 12-14 drinków. - W weekendy dużo więcej - zaznacza. - Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to sporo, ale jak się wcześnie zaczyna i pije przez cały dzień, to nie jest wcale tak dużo.

Do niedawna magazyn można było dostać jedynie w barach i sklepach muzycznych w Denver. Powoli sieć dystrybucji rozszerzyła się na inne amerykańskie miasta, w których nie brak porządnych pijaków - Nowy Jork, Los Angeles, Nowy Orlean. Rich myśli już o sprzedaży magazynu w Australii i Europie. Kilka tygodni temu pierwsze egzemplarze trafiły do pubów w Anglii, Szkocji i Irlandii. - Jeszcze nie uruchomiliśmy pełnej dystrybucji. Wysłaliśmy na próbę 10 tysięcy sztuk - mówi Frank.

143 na jednego

Frank wybrał świetny moment na start magazynu w Wielkiej Brytanii. Cztery miliony Brytyjczyków ma problem z piciem, a według najnowszych danych organizacji konsumenckich naród ten przegonił w spożyciu alkoholu Niemców i Irlandczyków, wysuwając się na czoło w Unii Europejskiej. Frank nie musi się też obawiać o własne podwórko. - Denver zajmuje drugie miejsce w rankingu amerykańskich miast, których mieszkańcy najwięcej wydają na alkohol. Pierwsze jest San Francisco - mówi Rich.

Smuci go jednak inna statystyka: "Tylko 0,7 procent światowej populacji to pijacy" - pisze w słowie wstępnym do ostatniego numeru. "To okropne. To znaczy, że na jednego pijanego przypada 143 trzeźwych. Ja rozumiem, że nie wolno pić dzieciom, że są ci muzułmanie, amisze i mormoni. Ale wyobraźcie sobie, że wchodzicie do pokoju, w którym są 144 osoby, i tylko z jedną można pogadać. Uciekłbym z takiej imprezy natychmiast".

Frank, podobnie jak Troy, nie pije już tyle co przed laty, ale to nie znaczy, że pije mało. Ustatkował się, właśnie wziął ślub. - Po weselu zostało mi w domu mnóstwo szkockiej - w głosie słychać zadowolenie. - A w biurze mamy bardzo przyjemny barek. Jest doskonale zaopatrzony, bo kiedy ktoś przychodzi do redakcji, zawsze przynosi ze sobą butelkę. Nie wyobrażam sobie pracy bez tego. Ale, jak na ironię, odkąd magazyn ostro wystartował, mam dużo mniej czasu na picie.

MAX SUSKI

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)