Lekkomyślni turyści wracają do Polski
Z wyprawy na kaukaski Elbrus wracają lubelscy turyści, z których jeden był poszukiwany w ub. tygodniu przez 5 dni przez ekipy ratownicze. W Polsce będą prawdopodobnie w środę.
02.09.2002 | aktual.: 02.09.2002 12:00
Janusz Burczak zaginął we wtorek. Na wysokości ponad 5 tys. metrów stracił we mgle kontakt wzrokowy z partnerem, z którym schodził z Elbrusu - najwyższej góry Rosji. 20-latek z Lublina był członkiem 9-osobowej wyprawy. Jej pozostali uczestnicy szczęśliwie dotarli do bazy. Zaginiony turysta już w sobotę kontaktował się z ojcem innego uczestnika wyprawy, ale informacje o jego odnalezieniu potwierdziły się dopiero w niedzielę po południu. Okazało się, że zszedł z Elbrusu inną trasą. Schronił się w pasterskiej chacie. Był zdumiony, że poszukują go ekipy ratowników.
Konsul generalny Rzeczpospolitej Polskiej w Moskwie Tomasz Klimański powiedział, że turyści są obecnie na trasie Elbrus-Mineralnyje Wody. Stamtąd samolotem dotrą do Moskwy, a następnie do Polski.
Klimański podkreślił też, że dotychczas nie było mowy o kosztach prowadzonej przez rosyjskich ratowników akcji poszukiwawczej. Ratownicy robili wszystko, by odnaleźć zaginionego mężczyznę - zapewnił konsul.
Osoby zaangażowane w akcję zwracają uwagę na lekkomyślność uczestników wyprawy i ich nieprzygotowanie do zdobywania Elbrusu.
To nie jest ośla łączka - wszyscy, którzy się tu wybierają powinni mieć ukończony kurs taterniczy i znać się na wspinaczce wysokogórskiej - zaapelował Klimański do wszystkich poszukiwaczy przygód planujących wspinaczkę w górach Ałtaju lub Kaukazu. Dodał, że tego typu wyprawy powinny być dobrze przygotowane także od strony formalnej - grupy powinny mieć opiekuna, najlepiej instruktora wysokogórskiego.(miz)