"Lekarze zabijali pacjentów defibrylatorami"
Oskarżony o zabicie czterech pacjentów były sanitariusz łódzkiego pogotowia Andrzej N. powiedział przed łódzkim sądem, że jego zdaniem lekarze pogotowia zbyt często używali defibrylatorów, czym powodowali zgony pacjentów.
12.04.2005 | aktual.: 12.04.2005 17:21
Wtorek był kolejnym dniem składania przez b. sanitariusza wyjaśnień w procesie, który toczy się przed Sądem Okręgowym w Łodzi. Podczas rozprawy odczytywane były jego zeznania, które składał w śledztwie.
Z moich obserwacji wynikało, że lekarze bardzo często stosowali defibrylator, przez który płynął prąd o zbyt dużym napięciu. Często kończyło się to zgonem pacjenta - powiedział N. Nie potrafił jednak wskazać konkretnych przypadków nieprawidłowego użycia defibrylatora.
B. sanitariusz nadal utrzymuje, że nie zabijał pacjentów i odwołuje swoje wcześniejsze wyjaśnienia, w których przyznawał się do podawania pavulonu - leku zwiotczającego mięśnie, którym - zdaniem prokuratury - zabijano pacjentów.
36-letni Andrzej N. i o dwa lata starszy Karol B. są oskarżeni o zabójstwo w sumie pięciu pacjentów, poprzez podanie im pavulonu. Do zabójstw miało dojść w 2000 i 2001 r. Obok byłych sanitariuszy na ławie oskarżonych zasiadają również dwaj lekarze - 49-letni Janusz K. i 33-letni Paweł W., którzy odpowiadają za narażenie łącznie 14 pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie do ich śmierci.
Cała czwórka jest też oskarżona o przyjęcie w ciągu kilku lat od 12 do ponad 70 tys. zł od firm pogrzebowych w zamian za informacje o zgonach pacjentów. B. sanitariuszom grozi kara od 12 lat więzienia do dożywocia, a lekarzom do 10 lat pozbawienia wolności.
W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Polskie Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może też celowo zabijano pacjentów. Media podały, że istnieją poszlaki, iż niektórym chorym podawano lek zwiotczający mięśnie, co w określonych przypadkach powodowało śmierć pacjentów.
Za informacje o "skórze" (tak nazywano w pogotowiu zwłoki) zespół karetki i dyspozytor otrzymywał od firm pogrzebowych od 900 zł do ponad 1,5 tysiąca zł, które dzielili między sobą.
Prokuratura zapowiada kolejne akty oskarżenia w tej sprawie. Główne wątki śledztwa dotyczą korupcji oraz pozbawiania życia pacjentów poprzez stosowanie niewłaściwej terapii medycznej lub niewłaściwych leków. W wątku korupcyjnym podejrzanych jest 41 osób - pracowników pogotowia oraz pracowników i właścicieli zakładów pogrzebowych; w drugim wątku - czterech lekarzy, którym dotąd zarzucono popełnienie 26 przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu.