Lekarze w Warszawie i Gdańsku wyszli na ulice
W Warszawie i Gdańsku manifestowali strajkujący od 23 dni lekarze. W stolicy około 300 pracowników szpitala klinicznego przy ulicy Banacha przemaszerowało ulicą Żwirki i Wigury. Z kolei w Gdańsku grupa 40 lekarzy ze Szpitala Wojewódzkiego zablokowała na pół godziny skrzyżowanie w centrum miasta.
12.06.2007 | aktual.: 12.06.2007 21:24
Szef komitetu strajkowego w warszawskim szpitalu przy Banacha Maciej Jędrzejowski mówił, że manifestacja jest wyrazem determinacji protestujących, a rozmowy związkowców z rządem nie przynoszą efektów.
Protestujący nieśli transparenty z napisami: "Ratuj siebie, popieraj lekarzy", "Pensja lekarki nie starcza na nianię", "Chcemy zarabiać tyle co glazurnik".
Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego lekarzy Krzysztof Bukiel zapewniał, że w strajku lekarzy nie chodzi tylko o pieniądze, ale o godność zawodu lekarskiego. Dodał, że strajk się rozszerza, bierze w nim udział około 300 placówek, a 80% lekarzy z 23 szpitali złożyło wypowiedzenia.
W Gdańsku lekarze przechodzili przez przejście dla pieszych, nawet na czerwonym świetle. Ignorowali ostrzeżenia policji, że grozi za to mandat w wysokości 250 złotych.
Organizator lekarskiego protestu doktor Krzysztof Krysiak z Ogólnopolskiego Zwązku Zawodowego Lekarzy powiedział, że protest ma zwrócić uwagę polityków na to, że problemy służby zdrowia nadal są niezałatwione. "To jest akt desperacji" - oświadczył.
Większość lekarzy biorących udział w manifestacji podała policji dobrowolnie swoje dane. Zrobili to w geście solidarności z osobami, które zostały spisane przez policjantów za przechodzenie przez ulicę na czerwonym świetle.
Dziś również Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy wystosował list otwarty do Rektorów Akademii Medycznych.
Przewodniczący OZZL na Śląsku, Maciej Niwiński, wyjaśnił, że lekarze proszą w nim rektorów o zabranie głosu w debacie publicznej na temat strajku. Podkreślił, że spowodowałoby to jeszcze większą konsolidację środowiska medycznego, a także mogłoby wpłynąć na władze publiczne.
Maciej Niwiński dodał, że w liście OZZL tłumaczy ponadto przyczyny strajku. Zaznaczył, że protestującym chodzi nie tylko o wynagrodzenia. Wyjaśnił, że lekarze nie chcą za rok dostać symbolicznej podwyżki i znów strajkować. Są natomiast zdania, że tylko głębokie zmiany systemowe w ochronie zdrowia mogą się przyczynić do poprawy katastrofalnej sytuacji pacjentów w Polsce.
Maciej Niwiński podkreślił również, że na chorego w Polsce wydaje się obecnie trzy razy mniej niż w Czechach.