Lekarze przyszyli dziesięciolatkowi rękę uciętą piłą
Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu zrekonstruowali i przyszyli wyrwaną przez piłę tarczową dłoń dziesięcioletniego chłopca spod Krosna.
Zabiegu rekonstrukcyjno-replantacyjnego - mimo przeciwwskazań, związanych ze zmiażdżeniem i wyrwaniem części tkanek - podjęła się mikrochirurg Anna Chrapusta. Zabieg trwał prawie 11 godzin. Obecnie ręka chłopca jest już ukrwiona, Artur może poruszać uratowanymi czterema palcami.
Pani doktor twierdzi, że operacja była dowodem na to, że warto walczyć, nawet jeśli wydaje się, że walka się nie powiedzie.
Do tragedii doszło podczas prac porządkowych na podwórku domu w okolicach Krosna. Piła tarczowa wciągnęła za rękawiczkę dłoń chłopca i wyrwała ją. Chłopiec stracił bardzo dużą część ręki, m.in. część kości śródręcza i nadgarstka oraz piątego palca. Można powiedzieć, że przywiezionej do nas ręki nie było do czego przyszyć - powiedziała Anna Chrapusta, która przez całą noc po wypadku operowała chłopca.
Jak podkreśliła, o powodzeniu zabiegu zadecydował fakt, że odcięta ręka została b. dobrze zabezpieczona, dokładnie tak jak mogliby sobie lekarze zamarzyć: w woreczku z solą fizjologiczną i w lodzie. Dodatkowo akcja była przeprowadzona bardzo szybko.