Lekarze odchodzą z pogotowia w Koszalinie
Czterech lekarzy z koszalińskiego pogotowia wypowiedziało stacji kontraktowe umowy - poinformowała dyrektor placówki Beata Prusińska.
26.09.2006 | aktual.: 26.09.2006 17:50
Powodem ich decyzji jest zła sytuacja finansowa stacji. We wrześniu pogotowie straciło płynność finansową. Etatowi pracownicy placówki dostali z tego powodu pensje w dwóch ratach. Zatrudnionym na kontraktach lekarzom wypłacono 70% wynagrodzenia. Taką samą część wypłaty dostaną pracownicy administracji.
Lekarze wypowiedzieli umowy ze skutkiem natychmiastowym - powiedziała dyrektor Prusińska. Komplikuje to mocno działalność stacji, bo po ich odejściu zostało tylko dziesięciu lekarzy, a na razie nie widać chętnych do podjęcia pracy w pogotowiu.
Stacja straciła płynność w wyniku egzekucji przez szczeciński oddział Narodowego Funduszu Zdrowia domniemanego długu w wysokości w wysokości 545 tys. zł. Według NFZ koszalińskie pogotowie nienależnie pobrało te pieniądze w ubiegłym roku. Stacja zakontraktowała z Funduszem 5 gotowych do wyjazdu w każdej chwili karetek, ale w grudniu 2005 r. kontrola z NFZ wykazała, że w budynku stacji dyżurowały tylko cztery zespoły wyjazdowe. Obsada piątej karetki była pod telefonem. Według NFZ taki sposób pełnienia dyżuru był niezgodny z kontraktem.
Pieniądze od pogotowia NFZ zaczął egzekwować w kwietniu br. pomniejszając comiesięczną transzę o 68 tys. zł. O rzekomy dług stacja sądzi się z NFZ w cywilnym procesie, który zaczął się 18 września.