Lekarze nie zrobili chorej podstawowego badania. Zmarła kilka miesięcy później
Kazimiera Flaszka trafiła do szpitala powiatowego w Radomsku. Lekarze nie przeprowadzili podstawowego badania, które wykrywa raka i wypisali kobietę do domu. Po czterech miesiącach jej stan drastycznie się pogorszył, w końcu zmarła. Biegli orzekli, że placówka popełniła błędy i kobieta nie otrzymała na czas leczenia. Szpital się nie przyznaje.
- Babcia trafiła do szpitala z powodu duszności. Źle się czuła, chorowała też na niedokrwistość. Spędziła na oddziale tydzień. Wypisano ją i zalecono, by prywatnie zrobiła sobie badania, bo inaczej będzie czekała bardzo długo. Po czterech miesiącach bardzo źle się poczuła – mówi nam Kamil, wnuk Kazimiery Flaszki.
Gdy kobieta ponownie trafiła do szpitala w Radomsku, okazało się, że jej stan jest bardzo poważny i konieczna jest pilna operacja guza jelita.- W czasie pierwszego pobytu w szpitalu nie zrobiono babci kolonoskopii, a to badanie wykrywa guzy. Później było już za późno, bo babcia nie była leczona z powodu nowotworu i pojawiły się przerzuty – relacjonuje Kamil.
Zabrakło podstawowego badania
W grudniu 2016 r., cztery miesiące po operacji, Kazimiera Flaszka zmarła. Jej wnuk skierował sprawę do Rzecznika Praw Pacjenta. Ustalenia kontroli są wstrząsające. Gdyby lekarze wykonali podstawowe badanie, czyli kolonoskopię, Kazimiera Flaszka od razu otrzymałaby leczenie onkologiczne.
- Wcześniejsze wykrycie guza pozwoliłoby na efektywniejsze leczenie i nie doprowadzenie do licznych przerzutów na płuca – uważa wnuk pacjentki. Rzecznik Praw Pacjenta w piśmie do szpitala podparł się opiniami dwóch autorytetów medycznych. Prof. Mirosław Jarosz, wojewódzki konsultant ds. gastroenterologii oraz dr Maciej Berkan, konsultant wojewódzki z dziedziny chirurgii onkologicznej stwierdzili, że należało wykonać kolonoskopię w trybie pilnym.
Co więcej, w czasie operacji Kazimiery Flaszki pobrano próbki do badań histopatologicznych, które miały potwierdzić lub wykluczyć nowotwór. Szpital poinformował pacjentkę, że badanie nie wykazało komórek nowotworowych. – Babcia zrobiła jednak badanie prywatnie i okazało się, że to jednak guz jelita – mówi wnuk Kazimiery Flaszki.
Naruszono prawa pacjentki
Rzecznik Praw Pacjenta po kontroli orzekł, że "prawo pacjenta zostało naruszone, gdyż personel medyczny zaniechał wykonania badania kolonoskopii. Skutkowało to postawieniem niepełnego rozpoznania. W konsekwencji nie wdrożono leczenia onkologicznego".
I dalej: "Świadczenia zdrowotne udzielone Kazimierze Flaszce przez personel medyczny szpitala nie były zrealizowane z dołożeniem należytej staranności jak również aktualną wiedzą medyczną".
Szpital odpowiedział Rzecznikowi, tłumacząc jedynie, że "Kazimiera Flaszka dostała zalecenia, by zrobić sobie badania, więc nie doszło do naruszenia praw pacjentki. - W czasie konsultacji u lekarzy miała zalecenia, by zrobić dodatkowe badania, ale prywatnie ze względu na długie kolejki w szpitalu i brak dopisku o pilnym trybie badania. W wyniku dodatkowych badań wykryto u niej guz na jelicie, który podczas operacji okazał się zbyt duży do usunięcia - mówi Kamil.
Zdaniem rodziny, Kazimiera Flaszka zmarła z powodu zbyt późno podjętego leczenia. Wnuk kobiety od 2,5 roku walczy ze szpitalem o odszkodowanie. – Składamy przedsądowe wezwanie do ugody. Jeśli szpital nadal nie będzie reagował, złożę zawiadomienie do prokuratury – mówi Kamil.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl