Lekarz zatrzymany przez CBA: bez zarzutów
Lekarz ze szpitala MSWiA w Warszawie, zatrzymany w środę przez CBA twierdzi, że nie postawiono mu żadnych zarzutów, nie został nawet przesłuchany w jakimkolwiek charakterze.
01.06.2007 | aktual.: 01.06.2007 21:38
Dr Piotr Orlicz, w oświadczeniu pisze też, że doniesienia niektórych mediów o rzekomym jego udziale w nielegalnym przerywaniu ciąży czy korupcji są dla niego skrajnie krzywdzące. Podkreśla, że już w czwartek został zwolniony.
O zatrzymaniu lekarza przez Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało w czwartek, dodając, że zrobiło to na zlecenie warszawskiej prokuratury. Biuro nie chciało podać żadnych szczegółów akcji i odesłało po nie do prokuratury.
Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska pytana przez PAP o zatrzymanie lekarza powiedziała, że "trwają czynności procesowe", ale z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie może poinformować o jego szczegółach.
W swoim oświadczeniu Piotr Orlicz pisze, że do zatrzymania doszło w środę w godzinach wieczornych, w domu jego znajomego, także lekarza. "Odwiedziłem go po jego wielokrotnych prośbach w celu udzielenia mu konsultacji z zakresu mojej specjalności, w ramach prawa i zasad sztuki lekarskiej. Zgodnie z zapewnieniami tego lekarza, konsultacja miała być przeprowadzona lege artis w każdym możliwym znaczeniu tego określenia. Nie miałem okazji ani spotkać, ani ostatecznie udzielić konsultacji żadnemu pacjentowi" - zaznaczył.
"Wtedy właśnie zostałem zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego i przewieziony do jego siedziby. Po przeprowadzeniu szeregu czynności przewidzianych, jak mnie zapewniano, w obowiązującej procedurze karnej, zostałem następnie przewieziony na Oddział Intensywnej Opieki Kardiologicznej szpitala przy ulicy Banacha" - dodał Orlicz.
Zdaniem lekarza, zachowanie funkcjonariuszy podczas dokonywania czynności z jego udziałem wskazywało, że "jest traktowany jak przestępca". "Zarówno postawa funkcjonariuszy, jak i formułowane publicznie rzekome +przecieki+ ze śledztwa godzą w moje poczucie godności zarówno osobistej, jak i zawodowej" - podkreślił.
"Od wczoraj, od około godziny 16.30 nie jestem już formalnie zatrzymany i gdyby nie stan tzw. ostrego zespołu wieńcowego już wczoraj wieczorem mógłbym opuścić szpital" - podkreślił Piotr Orlicz.
W oświadczeniu przekazanym PAP dr Orlicz zapewnił też, że nigdy nie dopuścił się jakiegokolwiek przestępstwa. "Nie zdarzyło się, abym miał kiedykolwiek coś wspólnego z jakimikolwiek nielegalnymi działaniami jakiegokolwiek lekarza z kręgu osób znanych mi na niwie zawodowej albo prywatnej - napisał lekarz.