Lekarz z rozbitego śmigłowca wybudzany ze śpiączki
Lekarz śmigłowca Lotniczego Pogotowia
Ratunkowego Andrzej Nabzdyk, który kilka dni temu w okolicach
Jarostowa uległ wypadkowi, oddycha już
samodzielnie. Lekarze rozpoczęli wybudzanie go ze śpiączki
farmakologicznej.
Jak poinformował rzecznik prasowy Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Zdzisław Czekierda, dużym przełomem w leczeniu rannego było odłączenie go od respiratora i jego samodzielne oddychanie. - Lekarze przestali też podawać pacjentowi środki nasenne, czyli rozpoczęto wybudzanie go ze śpiączki farmakologicznej. Liczymy na to, że w najbliższym czasie, może w poniedziałek doktor odzyska przytomność" - mówił Czekierda.
Nabzdyk, który przeszedł pomyślnie operację kończyn, poddawany jest też zabiegom w komorze hiperbarycznej w Akademickim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Takie zabiegi mają pomóc przy gojeniu się ran urazowych. Pacjent ma być poddany przynajmniej 10 takim zabiegom.
Jak poinformował dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Robert Gałązkowski, w najbliższy poniedziałek i środę odbędą się pogrzeby członków załogi, którzy nie przeżyli wypadku. W poniedziałek na cmentarzu w Leśnicy zostanie pochowany pielęgniarz Czesław Buśko, a w środę w Bolkowie odbędzie się pogrzeb pilota Janusza Cygańskiego.
Z wstępnych ustaleń Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych wynika, że przyczyną wypadku mogło być nagłe załamanie pogody, gęsta mgła i słaba widoczność - poniżej 10 metrów.
Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego leciał we wtorek z Wrocławia w okolice Budziszowa do rannych w karambolu na A4, gdzie zderzyło się ok. 20 aut. Maszyna LPR rozbiła się w okolicach Jarostowa (Dolnośląskie) - kilkaset metrów od miejsca karambolu i w pobliżu wiejskich zabudowań. Służby ratunkowe szukały śmigłowca ok. godziny. Maszynę od strony autostrady osłaniały drzewa, od strony wsi pagórek. Dodatkowo akcję ratunkową utrudniała gęsta mgła.
O wypadku śmigłowca zawiadomił sam Nabzdyk, który w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala wojskowego we Wrocławiu. Mężczyzna przeszedł pomyślnie operację nóg. Lekarze szpitala wojskowego wykluczyli u niego urazy głowy i klatki piersiowej.
Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła postępowanie w sprawie katastrofy. Ma ono wyjaśnić, jak doszło do wypadku i kto ponosi za niego odpowiedzialność.