Lekarz nie pomógł umierającemu pacjentowi
Prokuratura w Grudziądzu wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Jerzego Wojnickiego. Mężczyzna miał zawał tuż przy ośrodku zdrowia. Wzywane na pomoc pielęgniarki i przechodzący obok lekarz nie pomogli cierpiącemu - pisze "Gazeta Pomorska".
27.05.2006 | aktual.: 27.05.2006 03:58
Skontaktowaliśmy się z żoną zmarłego, przyjdzie do nas w poniedziałek - mówi Halina Ciżmowska-Klimek, prokurator rejonowy. Z "Gazety Pomorskiej" dowiedziała się o dramacie, który rozegrał się niemal pod drzwiami przychodni lekarskiej na osiedlu Strzemięcin. Wszczęliśmy śledztwo w tej sprawie - mówi.
Policjanci zabezpieczyli dokumenty lekarskie związane ze śmiercią 61-letniego grudziądzanina.
Dyrektor przychodni "Strzemięcin" Robert Pieczka jest przekonany, że jego pracownicy pomogliby mężczyźnie, gdyby tylko zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji. Czy wyciągnie konsekwencje? To nasze wewnętrzne sprawy i nie zamierzam informować o nich prasy - oświadczył dyrektor Pieczka.
Jerzy Wojnicki upadł na chodnik tuż przy przychodni lekarskiej "Strzemięcin" 17 maja, około godz. 10.40. Widząca to kobieta wbiegła do lecznicy, aby sprowadzić pomoc. Pielęgniarka wprawdzie wezwała pogotowie, ale nie wyszła obejrzeć cierpiącego. Umierającym mężczyzną nie zainteresował się również wychodzący z przychodni lekarz. Jerzy Wojnicki doczekał pomocy dopiero po przyjeździe karetki. Choć załoga karetki próbowała go ratować, było już zbyt późno. Mężczyzna zmarł w szpitalu. (PAP)