Lekarz: nie mogliśmy zatrzymać małej Irakijki w Polsce
Lekarze nie mogli zatrzymać małej Irakijki, Jannat, w Polsce - przekonywał lekarz z Dolnośląskiego Centrum Chorób Serca Medinet we Wrocławiu, który zajmował się dziewczynką, Girish Sharma. 11-miesięczna Jannat przeszła we Wrocławiu skomplikowaną operację
serca i kilka dni temu odleciała do Bagdadu. Zmarła w czwartek rano.
Ojciec dziewczynki nie chciał zostać w Polsce, był gotów nawet we własnym zakresie wrócić do Iraku. Nie mogliśmy zatrzymać dziecka bez ojca - powiedział lekarz.
Zapewnił, że dziewczynka została wypisana ze szpitala w bardzo dobrym stanie; dobrze zniosła też podróż samolotem do Iraku.
Przyznał, że nie wie, w jakich warunkach dziecko mieszkało w swojej ojczyźnie. Nie mamy pojęcia w jakich warunkach mieszkała Jannat w Iraku, ale mieszkała w nich przecież przez pierwsze miesiące swojego życia - dodał.
Zdaniem lekarza, powodem śmierci Jannat mogło być to, że nie podawano jej lekarstw. Obawiam się, że jak dziecko trafiło do domu rodzice zamiast trafić z nim do lekarza na konsultacje, zająć się dzieckiem, chcieli się nim nacieszyć - powiedział lekarz.
Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia na utratę życia lub zdrowia małej Irakijki. Dodała, że w sprawie zabezpieczono już dokumentację medyczną.
Prokuratorzy będą musieli sprawdzić, czy zabieg przebiegł prawidłowo, ponadto będą się także interesować tym, w jakich warunkach dziewczynka wracała do Bagdadu - wyjaśniła.
Klaus zapewniła, że prokuratura dołoży wszelkich starań, by dotrzeć do rodziców i najbliższych dziewczynki, by dowiedzieć się, czy to nie oni zaniedbali ją, np. nie podając lekarstw.
Dziewczynka urodziła się z anatomiczną wadą serca i innymi anomaliami, które wrocławscy lekarze zdecydowali się zoperować - mimo wielkiego ryzyka ze względu na wiek dziecka. W Polsce tego typu wadę operuje się u dzieci tuż po urodzeniu, w pierwszych dwóch tygodniach.
Do Polski Jannat trafiła dzięki polskim żołnierzom stacjonującym w Iraku. Gdy dowiedzieli się od irackiego tłumacza - Basima, dziadka Jannat, o kłopotach zdrowotnych wnuczki, zorganizowali jej transport do Polski.
Dziewczynka była operowana pod koniec lipca, dzięki pomocy ludzi, którzy wpłacali pieniądze na specjalne konto bankowe. W sumie udało się uzbierać ponad 30 tys. zł, które wydano na operację, opiekę oraz pobyt ojca i dziadka w Polsce.
Kilka dni przed powrotem Jannat do Bagdadu dr Piotr Kołtowski, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Chorób Serca Medinet we Wrocławiu tłumaczył, że dziewczynka będzie potrzebowała drugiej operacji, ale dopiero wtedy gdy podrośnie.