Lekarka zatrzymana za wystawianie "lewych" zaświadczeń
Małopolscy policjanci zwalczający korupcję zatrzymali lekarkę oraz jej męża podejrzanych o wystawianie "lewych" zaświadczeń, np. o zdolności do pracy.
Policjanci zatrzymali 63-letnią, krakowską lekarkę oraz jej 60-letniego męża. Zatrzymania te, dokonane w ramach prowadzonego śledztwa, są efektem wręcz mrówczej pracy funkcjonariuszy, którzy przesłuchali setki świadków oraz przeanalizowali tysiące dokumentów zbierając niezbite dowody na to, że para uczyniła sobie z poświadczania nieprawdy w dokumentach stałe źródło dochodów.
Kobieta była zatrudniona w różnych placówkach medycznych na terenie Krakowa. Jako lekarz orzecznik, podpisywała zaświadczenia o zdolności do pracy zarówno dla pacjentów indywidualnych jak i pracowników całych zakładów czy firm. Nierzadko były to zaświadczenia wydawane dla zawodowych kierowców czy epidemiologiczno-sanitarne dla pracowników firm spożywczych. Kobieta była też uprawniona do wystawiania orzeczeń lekarskich dla osób starających się o pozwolenie na broń gazową.
Jak ustalili śledczy, lekarka co najmniej od 2005 r. zaczęła pracować "na własne konto". Pacjenci, którzy przychodzili na wizytę, nie byli przez lekarkę badani, ale od razu otrzymywali stosowne zaświadczenie za odpowiednią kwotę. W zależności czego dotyczył wystawiany dokument, ceny wahały się od 30 do 150 złotych. Takich przypadków udało się policjantom udowodnić do tej pory ok. 550, ale w tej sprawie cały czas pojawiają się nowe wątki i dowody. Podczas zabezpieczania konkretnych dokumentów, często okazuje się bowiem, że dana firma dysponuje jeszcze kilkudziesięcioma innymi zaświadczeniami wystawionymi przez tę samą lekarkę. Śledczy nieustannie docierają też do kolejnych firm korzystających w przeszłości z jej orzecznictwa. Policjanci prowadzą także czynności w zakresie lewych recept oraz zwolnień lekarskich.
Ponieważ małżeństwo posiada nieruchomość poza Krakowem, w pewnym momencie kobieta postanowiła także i na tym terenie rozpocząć swoją korupcyjną działalność. Z uwagi na to, że nie mogła być w obu miejscach naraz, na swojego "pełnomocnika" wyznaczyła swojego męża. 60-letni mężczyzna dysponował zarówno blankietami zaświadczeń lekarskich podbitych przez żonę jak i jej pieczątkami. W miarę upływu czasu i rozwoju sytuacji zaświadczenia te zaczął sam wypełniać i pobierać za nie opłaty. W pewnym momencie "przebadał" członków 10 zastępów ochotniczej straży pożarnej, wystawiając ok. 130 zaświadczeń o zdolności do pracy dla strażaków, ratowników oraz kierowców pojazdów uprzywilejowanych.
Obojgu małżonkom przedstawiono zarzuty. 63-letnia kobieta usłyszała zarzut poświadczania nieprawdy w dokumentach, w celu osiągnięcia korzyści majątkowych za co grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Prokurator zastosował wobec niej dozór policyjny, poręczenie majątkowe oraz nakaz powstrzymania się od wystawiania jakichkolwiek zaświadczeń czy orzeczeń lekarskich.
60-letni mężczyzna usłyszał zarzut pomocnictwa przy poświadczaniu nieprawdy. Wobec niego zastosowano dozór policyjny, oraz poręczenie majątkowe.