Lekarka podejrzana o branie łapówek trafi do aresztu
Lekarka z białostockiego Zakładu
Ubezpieczeń Społecznych, podejrzana o przyjmowanie łapówek za
decyzje o przyznaniu renty, zostanie aresztowana na trzy miesiące -
postanowił Sąd Okręgowy w Białymstoku, pozytywnie
rozpatrując zażalenie prokuratury.
10.09.2003 13:45
W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy odmówił tymczasowego aresztowania lekarki-orzecznika. Prokuratura, która swój wniosek uzasadniała obawą matactwa, złożyła zażalenie.
Sąd Okręgowy postanowił, że areszt jest potrzebny, ale podejrzana trafi nie do celi, lecz - ze względu na stan zdrowia - do szpitala aresztu śledczego w Warszawie.
Podejrzana o przyjmowanie korzyści majątkowych 47-letnia lekarka została zatrzymana w ubiegły poniedziałek "na gorącym uczynku". "Wpadła" dzięki tzw. łapówce kontrolowanej - nowej instytucji prawnej, którą dała funkcjonariuszom ustawa o policji.
Chciała pięciuset złotych łapówki za przedłużenie renty chorobowej pacjentki z Suwałk. Ta nie miała przy sobie pieniędzy i umówiła się z lekarką za kilka dni, ale opowiedziała o wszystkim policji. Funkcjonariusze przygotowali akcję w celu wykrycia przestępstwa. Kobieta dostała od pacjentki pięć stuzłotówek z zaznaczeniami. Zaraz potem do gabinetu weszli policjanci z nakazem przeszukania.
W szufladzie biurka orzeczniczki funkcjonariusze znaleźli jeszcze 5,4 tys. złotych i dwieście dolarów w różnych kopertach i zwitkach, dlatego podejrzewają, że lekarka brała łapówki od dłuższego czasu. Jak długo, ma wykazać śledztwo.
Po zdarzeniu, orzeczniczka, która pracowała w ZUS od prawie dziesięciu lat, została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Specjalna komisja sprawdza też jej wcześniejsze orzeczenia.