PolskaLekarka operowała po pijanemu, pacjent zmarł

Lekarka operowała po pijanemu, pacjent zmarł

Lekarka z łomżyńskiego szpitala była pod
znacznym wpływem alkoholu w czasie przeprowadzania operacji, po
której zmarł pacjent - ocenili biegli powołani przez Prokuraturę
Okręgową w Łomży (Podlaskie). Według nich, mogło to być nawet 1,4
do 2 promili alkoholu w wydychanym powietrzu.

08.03.2006 | aktual.: 08.03.2006 14:30

Teraz kolejni biegli ustalą, czy jest związek przyczynowo- skutkowy między stanem, w jakim była kobieta, a błędem, którego się dopuszczono w czasie zabiegu - poinformował prokurator Tadeusz Marek z łomżyńskiej prokuratury. Mają być powołani jeszcze w tym tygodniu.

To ustalenie ważne dla ewentualnej zmiany zarzutów postawionych lekarce. Obecnie jest podejrzana o narażenie zdrowia, a nawet życia pacjenta, ale jeżeli biegli ustalą, że stan kobiety miał wpływ na przebieg operacji i błąd, może być jej postawiony zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci pacjenta.

Ustalenia dotyczą zdarzenia z końca listopada ub. roku. Na nocnym dyżurze na oddziale chirurgii łomżyńskiego szpitala wojewódzkiego lekarka operowała 69-letniego mężczyznę. Po wybudzeniu z narkozy pacjent zmarł, choć operacja - jak mówiła lekarka tuż po zabiegu rodzinie mężczyzny - udała się.

Wtedy policję zawiadomił syn zmarłego, który twierdził, iż poczuł od kobiety woń alkoholu. Było to kilka godzin po operacji. Funkcjonariusze, którzy przyjechali do szpitala, zbadali kobietę alkomatem, który wykazał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu.

Lekarka wytłumaczyła się wtedy zażyciem środka uspokajającego na spirytusie, a badaniu krwi się nie poddała. Jak mówiła wtedy, źle się poczuła i musiała przyjąć kroplówkę.

Zatrzymano ją dopiero kilkanaście godzin później, badanie krwi przeprowadzone wtedy nie wykazało alkoholu w organizmie.

Na podstawie zebranych w śledztwie dowodów biegli powołani przez prokuraturę mieli więc ustalić, czy podejrzana była pod wpływem alkoholu w czasie operacji. Ich zdaniem, tak było, a poziom alkoholu w organizmie określili na 1,4 do 2 promili.

Jednocześnie biegli ze Szczecina ustalili, że kroplówka, którą miała przyjąć lekarka z powodu złego samopoczucia, była w rzeczywistości zabiegiem detoksykacyjnym, żeby możliwie szybko wydalić alkohol z organizmu.

Po postawieniu jej w listopadzie zarzutów podejrzana nie została aresztowana. Wśród środków zapobiegawczych zastosowanych wobec niej jest m.in. zawieszenie wykonywania zawodu lekarza.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)