Lek za 50 tys. zł - na wszelki wypadek?
Czy podanie drogiego, bo kosztującego aż 50 tysięcy złotych leku, mogło uratować życie chłopca, który przed tygodniem zmarł w gdańskim Szpitalu Wojewódzkim?
26.02.2004 | aktual.: 26.02.2004 08:06
Bulwersującą wiadomość podały we wtorkowy wieczór "Informacje" Polsatu. Przed kilkoma tygodniami bardzo drogi lek o nazwie Xigris ocalił pacjenta, u którego sepsę rozpoznali warszawscy lekarze. Tego leku nie podano chłopcu z Sobieszewa. Dlaczego?
- Po prostu było już za późno - mówi dr Krystyna Witczak-Malinowska, naczelny lekarz Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego. - Dziecko w momencie przywiezienia do szpitala było w bardzo ciężkim stanie, umierające. Tymczasem xigris należy podać w ściśle określonym momencie choroby. Ani wcześniej, ani później.
Bez zapasów
W Gdańsku Xigris zastosowano już w ubiegłym roku u chorego na posocznicę mężczyzny, który trafił na oddział intensywnej terapii Szpitala Wojewódzkiego.
- Ten lek to rekombinowane białko c, które przerywa proces śmierci komórki - tłumaczy dr Bogdan Borucki, dyrektor szpitala. - Niestety, mimo podania lekarstwa pacjent zmarł. Za specyfik zapłacił nie NFZ, ale pewna fundacja.
Xigris nie znajduje się na liście leków refundowanych obligatoryjnie przez Narodowy Fundusz Zdrowia. - Uważamy, że choć jedno opakowanie powinno znajdować się w zapasach Szpitala Zakaźnego - twierdzi dr Witczak-Malinowska. - Stać w lodówce, bo gdy trafi do nas chory, któremu lek może pomóc, nie będzie czasu na szukanie go w innych województwach. Niestety, zadecydowano inaczej. W najbliższych dniach wystąpimy jeszcze raz do NFZ, by zgodził się na zakup leku.
Bieda, aż piszczy
Producent podaje, że leczenie rekombinowaną, ludzką aktywowaną proteiną C (Xigris) jest pierwszym leczeniem antypłytkowym istotnie zmniejszającym śmiertelność wśród pacjentów hospitalizowanych z powodu sepsy. Jednak lekarze są bardziej ostrożni.
- Działanie preparatu białka jest nie do końca sprawdzone, a skutki uboczne mogą być szkodliwe dla pacjenta - słyszę od jednego z lekarzy AMG.
Najistotniejszym argumentem przemawiającym przeciw Xigrisowi jest... cena. Szpitale zmuszone są do obniżania standardów leczenia. Zastępuje się bardzo drogie antybiotyki tańszymi, choć nie zawsze gorszymi, odpowiednikami. Nie ma pieniędzy na implanty, cewniki, rurki. Nożyczki nazywane jednorazowymi po dezynfekcji używane są wielokrotnie.
- Wydając tysiące złotych na Xigris zabieramy 5-10 chorym szanse na przeżycie! - rozkłada ręce dr Borucki. - Tymczasem niedługo zacznę się zastanawiać, czy mam pieniądze na zakup plastrów, nie mówiąc już o drogich antybiotykach najnowszej generacji.
Wybór czy selekcja?
Zawsze można zapłacić. - Przed kilkoma laty postanowiliśmy zaszczepić córkę przeciw bakteriom wywołującym posocznicę - mówi Tomasz K. z Gdańska. - Pediatra powiedział, że warto to zrobić, ale musimy wydać kilkadziesiąt złotych. Nie oszczędzaliśmy na życiu dziecka.
O wiele trudniej ratować życie, gdy cena leku przekracza możliwości finansowe chorego, jego rodziny i znajomych. Redakcje gazet są zasypywane apelami o pomoc w zakupie drogiego leku. Piszą chorzy na białaczkę, inne nowotwory, stwardnienie rozsiane. Padają astronomiczne kwoty.
- Społeczeństwa nie stać na zakup wszystkich leków - słyszę w pomorskim NFZ. - Stajemy przed wyborem, czy wydać pieniądze na rzadko używany i nie do końca sprawdzony specyfik, czy też na kurację pięciu chorych z nowotworem. Wybór oznacza życie.
Dorota Abramowicz