Legendarny bluesman Taj Mahal zagra w Tychach
Legendarny bluesman Taj Mahal wystąpi na jedynym koncercie w Polsce 29 lipca w Tychach.
12.07.2006 | aktual.: 13.07.2006 10:57
Ogromne zainteresowanie jedynym w Polsce koncertem legendarnego bluesmana spowodowała przeniesienie koncertu z warszawskiego Teatru Roma na estradę Tyskiego Festiwalu Muzycznego w Tychach – informuje Dionizy Piątkowski, dyrektor Ery Jazzu.
Taj Mahal - amerykański weteran bluesa zaliczany jest (obok B.B. Kinga i Johna Lee Hookera) do pierwszej „trójki” twórców bluesa z najwyższej, elitarnej i gwiazdorskiej półki wystąpi w ramach Tyskiego Festiwalu Muzycznego im. Ryśka Riedla w Tychach.
To był karkołomny kontrakt - w wspomina pierwszy pobyt bluesmana w Polsce w 1995 roku Dionizy Piątkowski - Taj Mahal był w Niemczech i była okazja, by pokazać w Polsce tego wybitnego bluesmana. Decyzję podjąłem natychmiast i po kilku dniach miałem pewność, że Mahal będzie gwiazdą „odrodzonego” Folk Blues Meeting’95. Mimo formalnych uzgodnień z niemieckim managerem, Taj Mahal okazał się artystą całkowicie ignorującym wszelkie ustalenia. Kiedy wyszedłem na dworzec PKP w Poznaniu by przywitać i odebrać legendarnego bluesmana, miast artysty z wagonu wygramolił się jego manager i zapytał mnie beztrosko : Taj jest już w Poznaniu?
Przez kolejne godziny wychodziłem na kolejne pociągi z Berlina, aż gdzieś przed wieczorem z ostatniego wagonu wychylił się facet z gitara i powitał mnie wesoło „what’s surprice!„ Tym gestem natychmiast zjednał moją sympatię, nerwy i złość minęły. Wspaniały koncert (Mahal solo, taniec ze słuchaczami oraz wielogodzinny jam sessions do białego rana z Hot Water) pokazał, że dla artysty najważniejsza jest muzyka. Wszystko inne jest wypełniaczem jego życia. Kiedy o piątej rano odprowadzałem go do hotelu, totalnie zmęczony zaproponował: Poznań to jest chyba fajne miasto, pokaż mi jakieś knajpy! Zakończyliśmy w słynnym "Ścieku".
Taj opowiedział mi wtedy historyjkę, która stała się swoistą blues - anegdotą. Otóż, gdy wyczekiwałem muzyka na dworcu PKP ten jechał (a jakże) pociągiem z Berlina do Poznania. Kiedy w okolicach Frankfurtu do przedziału weszła straż graniczna i celnicy, Mahal pokazał im paszport, który przypominał wymiętą serwetkę. Artysta, piorąc spodnie nie zawsze wyciągał dokument z tylnej kieszeni. Zbulwersowani celnicy wpadli w szał. Rozbawiony i nie bardzo rozumiejący problem Mahal pragnął rozładować atmosferę: próbował częstować celników dobrą whisky. Tym przyjaznym gestem wydał na siebie wyrok. Został wysadzony wraz z instrumentami i bagażem z pociągu i pozostawiony sam sobie na dworcu kolejowym we Frankfurcie.
Przez kolejne godziny telefonicznie przekonywałem polskich i niemieckich celników, by pozwoli amerykańskiemu artyście pojechać dalej, do Poznania. Już dzisiaj nie pamiętam po której próbie i na jakim szczeblu uzyskałem zgodę. Pod jednym warunkiem – Taj Mahal musi wrócić do Niemiec w określony dzień i o określonej godzinie przekroczyć naszą granicę, by trafić na celników, którzy teraz wspaniałomyślnie pozwolili mu wjechać do Polski. Byłem zakładnikiem tego ustalenia, a Taj Mahal moim gwarantem. Być może był to pierwszy przypadek legalnego przekroczenia granicy bez ważnego paszportu.
_ Wróciliśmy na moment do hotelu po bagaże i wsadziłem muzyka do ekspresu Berolina 9.11 Poznań – Berlin. Po kilku miesiącach napisał mi: "to była wspaniała zabawa; macie wspaniałych celników, w Szwajcarii trzymali mnie na granicy aż dwa dni!!!"._