Leciał pięć godzin w "towarzystwie" zwłok kobiety
54-letni biznesman z Anglii Paul
Trinder, posiadacz tzw. złotej karty linii British Airways,
spędził pięciogodzinny lot z Delhi do Londynu, za który zapłacił 4
tys. funtów szterlingów, w "towarzystwie" zwłok starszej pani,
która zmarła wkrótce po starcie.
19.03.2007 11:45
Personel pokładowy przeniósł zwłoki z klasy turystycznej do klasy biznes, w której fotele są większe. Nieboszczkę "posadzono" w pobliżu drzemiącego biznesmena.
Obudziłem się z drzemki i zobaczyłem, jak po drugiej stronie rzędu, w którym siedziałem, personel pokładowy przypasywał do siedzenia coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało na worek z kartoflami. Z wolna, mimo ciemności, uświadomiłem sobie, że jest to ciało. Początkowo miałem wrażenie, że wszystko to mi się śni, potem zrozumiałem, że to śmierć na jawie- powiedział biznesmen dziennikowi "The Mirror".
Trindera najbardziej niepokoiło to, że z powodu turbulencji ciało, choć przypięte pasami, obsuwało się na podłogę. Obawiał się też, że zwłoki zaczną się rozkładać, nie wiedział, czy kobieta nie zmarła przypadkiem na jakąś chorobę zakaźną. Przeszkadzała mu też rodzina zmarłej, która także została przesadzona do klasy biznes i przez cały czas żałobnie zawodziła.
Personel pokładowy nie reagował na jego skargę i doradził okazanie zimnej krwi.
Wyrażamy ubolewanie, ale nasz personel pracował w trudnych warunkach i wybrał rozwiązanie, które spowodowało najmniej zakłóceń- skomentowały sprawę linie BA.