"Lechowi Kaczyńskiemu to by się nie spodobało"
Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu nie podobałyby się wypowiedzi, z których przebija nielojalność wobec własnego ugrupowania, atakowanego w dodatku ze wszystkich stron. Nie podobałoby mu się także przeciwstawianie go bratu bliźniakowi. To jest absurd - mówi w wywiadzie dla dziennika "Rzeczpospolita" Maciej Łopiński, były minister w kancelarii byłego prezydenta.
12.11.2010 | aktual.: 12.11.2010 09:56
- Grupa kontestująca kierownictwo PiS, dość mało spójna w poglądach, usiłuje zbudować wspólną tożsamość i przedstawia się jako spadkobiercy Lecha Kaczyńskiego. Cała ta sytuacja martwi mnie z powodów osobistych - mówi Maciej Łopiński.
Jego zdaniem, to, co się dzieje teraz, zdecydowanie nie podobałoby się prezydentowi Kaczyńskiemu. - Nie mam nic przeciwko temu, że wiele osób uważa się za jego duchowych spadkobierców. Wręcz przeciwnie, chciałbym, żeby do spuścizny po nim przyznawało się jak najwięcej Polaków. I żeby ludzie z niej czerpali. Jednak trudno mi się zgodzić z zawłaszczaniem tej spuścizny i wykorzystywaniem przez jedną grupę do jakichś doraźnych celów. To nadużycie - stwierdza Łopiński.
Jak dodaje, Lech Kaczyński nie broniłby swojej byłej bliskiej współpracownicy, która teraz została wyrzucona z PiS. - Po odejściu Elżbiety Jakubiak z kancelarii trudno było mówić o jakiejś współpracy. Myślę, że prezydent potępiłby zdecydowanie obecne zachowanie swoich byłych współpracowników. Ten medialny festiwal w środku kampanii wyborczej z nimi w głównych rolach - mówi były prezydencki minister.
Jego zdaniem, to tzw. grupa muzealna wywołała do pewnego stopnia burzę. - Na przykład Michał Kamiński - oczywiście nie zaliczam go do grupy muzealnej, ale który dzisiaj się do niej zbliżył - swoimi wypowiedziami usiłuje w tej chwili sprowokować kierownictwo PiS. Sprowokować, aby usunęło go z partii - mówi Łopiński.