Lech Wałęsa wyjaśnia, dlaczego chce spotkania z osobami, które oskarżają go o współpracę z SB
• Wałęsa chce debaty ws. oskarżeń o współpracę z SB
• Były prezydent skierował w tej sprawie pismo do IPN
• Do pomysłu skłonił go "nieprzyjemny incydent" z dziewczętami przed kościołem
• Wałęsa: wkurzyłem się na te gówniary
11.01.2016 | aktual.: 31.01.2016 13:52
Lech Wałęsa chciałby, aby Instytut Pamięci Narodowej zorganizował spotkanie z osobami, które zarzucają mu agenturalną przeszłość. - Proponuję publiczny finał sprawy tzw. Bolka z moim udziałem - oświadczył były prezydent. Dodał, że do pomysłu debaty skłonił go "nieprzyjemny incydent".
Pismo w tej sprawie Wałęsa skierował w piątek do dyrektora gdańskiego oddziału IPN Mirosława Golona i opublikował na swoim blogu.
Jak napisał Wałęsa, proponuje on finał sprawy tzw. Bolka mając na względzie prawdę historyczną, powołując się na właściwą rolę IPN, a jednocześnie trwający nieustannie stalking, "tak w tradycyjnych środkach przekazu medialnego jak i w przestrzeni internetowej".
"Zwracam się z uprzejmą prośbą do gdańskiego oddziału IPN o zorganizowanie spotkania udzielających się publicznie pisarzy i ekspertów od tzw. Bolka (tj. ok. 10-15 osób w tym reżyser Braun) ze mną i otwartą nagrywaną dyskusję. Warunkiem jedynym jaki stawiam to: po każdym zadanym pytaniu, czy wypowiedzi będę miał możliwość odniesienia się do słów rozmówcy i odpowiedzi. Czekam na termin takiego spotkania" - napisał b. prezydent.
Jak wyjaśnił Wałęsa, do pomysłu takiej debaty z jego krytykami skłonił go - jak to nazwał - "nieprzyjemny incydent w drugi dzień świąt".
- Otóż wychodzę z kościoła, dobiegają do mnie dwie dziewczynki. Jedna ma mikrofon, a druga zadaje mi pytanie: "Jak pan się czuje w kościele jako współpracownik i agent, kablujący na swoich kolegów?". I to mnie wkurzyło maksymalnie i mówię: "Wy gówniarze, to przecież nie tak, ja nic nie mam wspólnego z tymi oskarżeniami". I w związku z tym postanowiłem, mimo wszystko - jeszcze raz zawalczę z wami. I stąd zapraszam największych moich wrogów, niech przyjdą ze swoimi argumentami - dodał Wałęsa.
Jego zdaniem, dziewczyny były w wieku ok. 15-16 lat. - Podstawili gówniarzy. Ale dałem się po raz pierwszy zaskoczyć - taka bezczelność, wychodząc z kościoła. Przyciśnięto mnie już tak, że nie daruję. Wkurzyłem się na te gówniary i pomyślałem, że coś trzeba zrobić. Prawdę mam w kieszeni, a oni mi tu kłamstwa zarzucają - mówił.
Podkreślił, że jest w każdej chwili gotowy do dyskusji z tymi, którzy twierdzą, że był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. - Jestem gotów natychmiast - będzie telefon i już mogę jechać. Dlatego, że prawda nie wymaga przygotowań - powiedział.
- Prawda zawsze się obroni. Ja się nie boję prawdy. To, co oni mówią to jest kłamstwo, perfidne kłamstwo. I dlatego ja się nie boję. Zaraz mogę stawać i mogę udowadniać - a oni nie mają nic. Bo to, co oni mają, to są plewy. Jak długo można? Mając argumenty, wiem jak było. Nigdy nie byłem agentem, oczywiście walczyłem po swojemu - stwierdził.
Przyznał, że nie do końca wierzy, że zaproszeni na spotkanie oponenci uznają jego racje.
- Oni za daleko zaszli. Ale ponieważ to będzie publiczne, to publika - jestem przekonany - da się przekonać. To ma być publiczne postawienie kropki nad "i". Ja im udowodnię prawdę, a oni mają tylko kłamstwa - będą może próbować zakrzyczeć, nie dopuścić do głosu" - dodał.
Wałęsa pytany, kto miałby uczestniczyć w tym spotkaniu, odpowiedział: - 10-15 osób, największych wrogów. Kto się takim czuje, to zapraszam go, niech przyjdzie do płotu jak u Kargula. Ja mówię krótki tekst, gdzieś 10 minut wstępu i teraz powalczmy. Po każdym, który mi coś zarzuci lub powie, ja tylko muszę mieć odpowiedź.
Zapowiedział, że ujawni też nowe informacje mające świadczyć o tym, że nigdy nie podjął współpracy z SB. Wyjaśnił, że może opowiedzieć np. o funkcjonariuszu służb, który ostrzegł go kiedyś przed aresztowaniem. - Czy takie źródła można było ujawniać? Do jakiegoś czasu nie. Ja zamierzałem walczyć i potrzebowałem mieć w tamtych szeregach agentów. Nie ujawniałem paru rzeczy, bo nie było potrzeby - ale ponieważ uważają, że to za mało - to parę rzeczy ujawnię - zadeklarował.
Wiceprezes IPN dr Paweł Ukielski powiedział, że treść listu Wałęsy zna na razie tylko z mediów. Wyjaśnił, że - jak wynika z jego wiedzy, samo pismo mogło jeszcze nie dotrzeć do gdańskiego oddziału IPN, do którego było adresowane.
- Kiedy tylko list dotrze, to ustosunkujemy się do niego. Nie widzę żadnych przeciwwskazań, by takie spotkanie zorganizować. IPN jest tym miejscem, gdzie debaty historyczne - również te na tematy gorące - powinny się odbywać, więc jeżeli jest taka wola ze strony pana prezydenta, jeżeli potencjalni uczestnicy też wyraziliby wolę uczestniczenia w takiej debacie, to ja jestem tylko i wyłącznie za takim rozwiązaniem - powiedział Ukielski.
Dodał, że spotkanie - zgodnie z wolą byłego prezydenta, mogłoby się odbyć w Gdańsku. - Instytut dysponuje pełnym zapleczem konferencyjnym w każdym ze swoich oddziałów - wyjaśnił dodając, że formuła spotkania powinna zostać ustalona w konsultacji z jego uczestnikami. Ukielski powiedział też, że w jego opinii taka debata powinna toczyć się w oparciu o dokumenty.