Lech Wałęsa specjalnie dla WP: akumulatory naładowane
To dobrze, że co roku, jako chrześcijanie, możemy świętować Boże Narodzenie. Prawdziwe Boże Narodzenie. Nawet, jak dwa dni Świąt miną. Wtedy tym bardziej przydałyby się owoce tych Dni. To przecież z Bożym Narodzeniem ma się rodzić nadzieja, wiara, miłość. W innych dyscyplinach też mamy powody do radości i to dobrze, że zbiegły się z radością chrześcijańską.
Z 20 na 21 grudnia 2007 roku naszą polską historię i rzeczywistość europejską zaczęliśmy zapisywać już na nowo, bo w większości bez granic. To rzecz wręcz nieprawdopodobna, że po obu stronach już nie istniejącej granicy polsko-niemieckiej podnieśliśmy na zawsze szlabany i staliśmy się jednym europejskim terytorium. Ten moment będziemy przypominać sobie przez długie lata, też trudne, i opowiadać naszym wnukom, chociaż, jak to mamy w nawyku, nie doceniamy do końca tej chwili. Myślimy, że taki świat, otwarty, pokojowy po prostu nam się należy. A tak nie jest. To wysiłek wielu pokoleń, wielu ofiar i wieków nadziei naszych przodków. Naprawdę osiągnęliśmy wiele i to w jednym pokoleniu. Teraz robimy kolejny ważny krok. Wreszcie też możemy mocniej, namacalnie i symbolicznie, skonsumować obecność w Unii, odczuwać większe partnerstwo, równość i zaufanie do nas państw tak zwanej „starej Unii”. Dziś już jej nie ma, bo ma być przecież jedna.
Nie może być oczywiście zbyt różowo. Nasza granica wschodnia stała się granicą całej Unii i chyba trochę wbrew nam samym musimy dobrze o nią dbać, uszczelniać, musimy umacniać zasieki z sąsiadami i wydawać drogie wizy. Jest to dla nas, narodu walczącego przez lata o wolność, burzącego mury totalitarne, sytuacja mało komfortowa. Nie chcemy, żeby ta granica była coraz wyższą i lepiej chronioną nową żelazną kurtyną. Musimy zwykłą codziennością i skuteczną polityką walczyć o to, żeby planowo zanikała. Europa tu się nie kończy!
Przypomniałem sobie w tej historycznej chwili, jak to w latach 80. i 90. rozmowy międzypaństwowe schodziły na temat granic, budowania kolejnych przejść granicznych, rozbudowy infrastruktury ochronnej między państwami. Ja odpowiadałem, szczególnie Litwinom, że szkoda na to pieniędzy, bo kiedyś nie będzie tu granic. I wtedy ja, niezauważony i niekontrolowany, będę przejeżdżał przez te miejsca moim niekompletnym, nie najlepszym rowerem, złowię rybki między innymi w Wileńce i wrócę do domu. Kiedy po latach Litwini przyłączyli się do Unii władze tego kraju, przypominając tamte słowa i moje przewidywania, jednogłośnie przyznały mi w nagrodę dobry rower, żebym mógł często te dawne plany realizować. Dziś już staje się to możliwe i dość proste, choć wtedy mało kto mi wierzył. Mam zamiar nie tylko korzystać z tych możliwości i dobrego roweru, ale walczyć o jak najszybsze poszerzanie tej strefy jedności i solidarności. Są przecież inne bliskie nam miejsca, jeszcze za granicą, do odwiedzenia na rowerze i nie tylko.
Pod koniec roku trzeba też spojrzeć na to, co za nami na naszym podwórku. W polskim życiu politycznym przecież sporo się działo i sporo się zmieniło. Po licznych fatalnych miesiącach rządów PiS, po ciągłych zawirowaniach i niekończących się wojenkach podjazdowych głos oddał Naród. I wybrał inną opcję i inną filozofię, a przy okazji zniknęły z naszej polityki niektóre formacje z pierwszych szeregów i stron gazet. Nowy rząd, dość sprawnie powołany, wszedł z biegu w zadania niełatwe, przy wątpliwej pomocy innych, jeszcze „nie odzyskanych”, ośrodków władzy. A mimo to sygnały korzystne i dające nadzieje już się pojawiły. Drgnęło coś w stosunkach z Rosją, też gospodarczo. Rozmawiamy trochę bardziej przyszłościowo niż przeszłościowo z Niemcami, odnajdujemy porzucony, a skuteczny język z Unią. Oby nadzieja końca roku na mądre zagospodarowanie zaufania Narodu stawała się codziennością przez sukcesy i dobre decyzje. Przede wszystkim w tych kluczowych kierunkach i tematach.
Powtarzam, pytany o zadania i kierunki dla tego rządu: Unia, Unia, Unia! Tam są szanse i środki, które pomogą nam inne wielkie szanse wykorzystać. Nie znaczy to, że pewnych spraw nie powinniśmy uporządkować i wyjaśnić, o co nie od dziś zabiegam. Pod koniec roku powstała komisja do zbadania jednej ze spraw, czas na kolejne rzetelne wyjaśnienia, by tego typu zagrożenia dla państwa i Narodu w przyszłości się nie powtórzyły. Abyśmy mogli bardziej myśleć właśnie o nadziejach i szansach.
Polsce i moim Rodakom życzę w Nowym ważnym Roku szczęścia i sukcesów tak nam potrzebnych!
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski