Trwa ładowanie...
07-05-2008 06:00

Lech Wałęsa dla WP: złowroga cisza ukrywająca zbrodnie

Słyszymy o wstrząsających wydarzeniach z udziałem dzieci. Szczególnie to nas dotyka, bo to właśnie dzieci. Niewinne, bezbronne, więzione, gwałcone. Nie powinniśmy się jednak tak bardzo dziwić. W takiej cywilizacji żyjemy. Bez zmian, bez innego podejścia do jej budowania takie zjawiska będą się nasilać. Dobrowolnie ta cywilizacja rezygnuje z fundamentów. A tylko od czasu do czasu dla własnego spokoju ekscytujemy się wydarzeniami, martwimy czyimś losem. Później znów zapada cisza.

Lech Wałęsa dla WP: złowroga cisza ukrywająca zbrodnieŹródło: wp.pl / Konrad Żelazowski
d3kvoo8
d3kvoo8

Często złowroga cisza, ukrywająca zbrodnie. Taka cisza, jak ta panująca przez 24 lata wokół szarego domu w austriackiej miejscowości. Cisza obojętności, cisza braku solidarności. Rzadko przerywana. A jeśli już, to raczej w kategoriach sensacji medialnych niż rozwiązywania problemów. Dla spokoju własnego sumienia żyjemy takim wydarzeniem może dzień, może tydzień. Małe austriackie miasteczko nawet trochę dłużej. I co dalej? Za czas jakiś słyszymy o kolejnej tragedii. O wielu nie słyszymy, bo ich media akurat nie podjęły. Może za słabo by się sprzedawały? I za chwilę przechodzimy nad tym do porządku dziennego. Trzeba jakoś żyć. Medialne fale opadają. Ciekawe, co będzie następne. Tak, jak z głodującymi na świecie. Z ludźmi pozbawionymi najbardziej podstawowego prawa i jednocześnie warunku życia. Nawet przez moment z niedowierzaniem przyjmujemy informację, że dziś właśnie – jak każdego innego dnia – tyle tysięcy ludzi umiera z głodu, z niedożywienia, a tego samego dnia miliony żyją za mniej niż jednego dolara.
Ile jest głodujących dzieci, to już nawet wolimy nie wiedzieć. I nie wiemy, bo to nie do policzenia. Nie do ogarnięcia.

Łatwo w tym wszystkim szukać winnych w systemach, w błędach polityków, w kryzysach gospodarczych. Gorzej, żeby dostrzec powody przede wszystkim w nas samych. A to wszystko bierze się z odrzucania fundamentów. Bez nich może w którymś momencie dojść do naprawdę poważnej katastrofy cywilizacyjnej. Z lekkością i beztroską wyzwolonych rezygnujemy w każdej dziedzinie życia z odwołań do wartości wyższych. W pomysłach jednoczenia kontynentu już właściwie pogodziliśmy się z odrzuceniem fundamentów, z odwołań do wartości, do Boga. Ciągle decydenci nie rozumieją, że kolejne pokolenia nie będą miały do czego się odwołać w razie takich katastrof. Jak tak dalej pójdzie, to nie zostawimy im niczego trwałego oprócz bezdusznej biurokracji.

I na co dzień nie uświadamiamy sobie, że takie podejście, taka wolność, bez ograniczeń, obowiązków, wartości wspólnych dla wszystkich, powodować będzie coraz częściej tragedie, jak ta w Austrii. Tak, to przede wszystkim bestialstwo tego człowieka. Ale to także znieczulica społeczna, to wzajemne oddalanie się, zamykanie w czterech ścianach, to odrzucanie wartości w życiu publicznym, szacunku dla człowieka, życia na każdym jego etapie. To także brak solidarności. Żyjemy w świecie globalnym, i w tej skali coraz bliżej siebie, ale na własnym podwórku coraz dalej.

Niech nam się nie wydaje, że głód w Afryce nas nie dotyczy. Niech nam się nie wydaje, że jakaś jałmużna od czasu do czasu albo chwilowa akcja medialna załatwi sprawę. Tu trzeba rozwiązań systemowych, stałego wyrównywania poziomów, wyrywania ludzi z biedy, z beznadziei. Tu trzeba właśnie solidarności. Żyjąc nią nie sposób przejść obok tych potrzebujących albo nie usłyszeć płaczu dziecka z zamurowanej piwnicy.

d3kvoo8

Nie twierdzę, że znam proste rozwiązania na praktyczną i szybką naprawę błędów i dramatów ludzkich. Gdybym to wiedział, dostałbym kolejnego Nobla. Apeluję na początek, od lat, niezmiennie, o ten właściwy punkt wyjścia do takich rozwiązań, o te bodźce do zmian. Są przecież ludzie, którzy prostymi sposobami potrafią dokonywać cudów. Ale zawsze zaczynali od solidarności, od zobaczenia człowieka. Solidarność właśnie takich cudów dokonuje. Oczywiście musi iść tu z pomocą państwo. I to trochę inaczej niż nękając piekarza, który przekazał chleb ubogim, a do dziś ma z tego powodu kłopoty. Żaden rząd, żaden prezydent czy premier nie mogą spać spokojnie, jeśli w ich kraju choćby jedno dziecko szło niedożywione, głodne do szkoły. To znów wrażliwość, widzenie człowieka. To znów solidarność i wartości podstawowe. W nich wszystko się zaczyna. One mogą i muszą być w tych niespokojnych pogubionych czasach najwłaściwszym drogowskazem, ale i hamulcem pozwalającym unikać takich dramatów, jakie przeszły dzieci w Austrii.
Dramatów, jakie przeżywają miliony w wielu zakątkach globalnego świata.

Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski

d3kvoo8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3kvoo8
Więcej tematów