Lech Wałęsa dla WP: przeszłość przeciw przyszłości
Majstrowania przy przeszłości już nawet nie chce mi się komentować. Mamy ostatnio klasyczny pokaz, jak można wkładać ludziom do głowy niestworzone rzeczy. No tak, każdy chce mieć swoje pięć minut. Ich sprawa. Ja bym wolał, żeby jednak – szanując przeszłość, ale prawdziwą przeszłość – zająć się poważnie przyszłością. A widać, że człowiek dochodzi do rzeczy nieprawdopodobnych.
11.09.2008 | aktual.: 12.09.2008 11:45
Słyszę dzisiaj o otwarciu wielkiego eksperymentu, w którym dowiemy się, jak powstał świat. Ktoś powie, że to igranie z ogniem, a nawet zabawa w Pana Boga. Nie widzę w tym wprost zagrożenia, ale raczej zobowiązanie. To Pan Bóg wyposażył nas w umysł i korzystajmy z tego. Ja wiem, że Pan Bóg ten świat stworzył, a jakiej metody do tego użył – to już inna sprawa. Szukajmy więc, może do tej wiedzy się zbliżymy. Bo w niej jest Bóg, tak jak w komputerze, w globalizacji. Bo bez Boga komputera też by nie było.
Coś nieprawdopodobnego – ten eksperyment z Genewy to rzecz niesłychana. Tam ma chodzić na okrągło kilkadziesiąt tysięcy komputerów i gromadzić dane. Dostajemy to, dostaje ludzkość. Pytanie, co z taką wiedzą i możliwościami zrobimy. To są dary i talenty. Można z nich zrobić dobry użytek lub spaprać i stworzyć kolejne zagrożenie dla naszej cywilizacji. O terroryzmie nie muszę przypominać. Jeśli zabraknie w takich eksperymentach mądrych regulacji, rozwagi, to w przeciwnym razie sami siebie zgubimy. Na tym polega paradoks globalizacji i cywilizacji w XXI – ta pełna otwartość, brak granic musi prowadzić do tworzenia mądrych granic i uregulowań.Tylko na takich zasadach jesteśmy w stanie zbudować dobry i w miarę bezpieczny świat.
I to są dla mnie pytania. I nadzieje. Mało tego. Jesteśmy i my, Polacy, w tym. Idziemy z głównym nurtem cywilizacji. Nie musimy zostawać w tyle i tylko oglądać się wstecz. Polacy w takich ważnych pytaniach biorą udział, jesteśmy na świecie aktywni. Bo przyszłość jest ważna. Mamy wielki narodowy potencjał i wiele talentów. Wykorzystajmy je, zamiast ciągłych podchodów i podkopywania autorytetów i naszych wielkich zwycięstw.
Nie mam zamiaru bawić się w recenzenta filmów. Ale, jak słyszę, że próbuje się obalać nasze piękne karty historii i powody dumy narodowej, to czemu ma to służyć. Mówię o filmie o Westerplatte. Jak można na dzisiejszy język przekładać tamte wydarzenia dziejące się w innej przetrąconej rzeczywistości. To było ekstremum. Jeśli ktoś chce z tej walki pokazać tylko picie wódki to jest to nieporozumienie. Nie można niszczyć na własne życzenie naszych zwycięstw. Wszystko można zohydzić i skundlić. Jak to też czynią w innych tematach walki z komuną dzisiejsi spóźnieni bohaterowie, mądrzy po latach, siedzący pod łóżkiem w czasach prawdziwej walki.
I wykorzystują do tego wszystkie metody. Od wielu wielu miesięcy mój Instytut pracuje nad dużym pomysłem międzynarodowej konferencji pt. „Solidarność dla przyszłości” - ma odbyć się w grudniu tego roku. Przypominamy światu o naszej wielkiej Solidarności i mówimy o tej Solidarności właśnie na dziś i na jutro. I co robią zakompleksieni ludzie w odpowiedzi? Organizują sobie bal i zapraszają tych ludzi – głowy państw i rządów, które już są zaproszone – i potwierdziły udział - na te wydarzenia przez nas organizowane. Stawiają w niezręcznej sytuacji tych wielkich ludzi świata.
Co mają zrobić, jak już przyjęli zaproszenie od b. prezydenta i noblisty, a dostają teraz od prezydenta RP? Czy Polska nie może tu mówić jednym głosem? Jak, my Polacy, w tym wyglądamy przed światem. Przecież proponowaliśmy Kanclearii Prezydenta współpracę, udział głowy państwa w tych wydarzeniach, wykorzystanie tej szansy dla Polski. Zero reakcji. Uczestniczy w tym już polski rząd, a nie może prezydent? Tak, niestety, jest, kiedy zwyciężają ambicje osobiste, interesy partyjne, rozpoczęta kampania prezydencka. A przegrywa Polska. I nasza historia, a przy okazji pozycja w przyszłości. Trudno, trzeba robić swoje i nie oglądać na boki i za siebie.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski