Lech Wałęsa dla WP.PL: to nie czas na rewolucje uliczne
W najnowszym felietonie dla WP. PL Lech Wałęsa odnosi się do - planowanego na 29 września - marszu Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Jak zauważa "szykuje nam się mieszanina haseł i protestów na ulicach Warszawy. Wszystkie pod jednym tytułem oficjalnym: "Obudź się, Polsko" - i nieoficjalnym, ale nieukrywanym "Precz z rządem! Precz z demokracją! Podpalić Polskę!". A ja się pytam - do czego Polska ma się budzić? Do rewolucji?!" - zastanawia się były prezydent i apeluje: "Obudźcie się do porządnej pracy, do budowy Polski i do łączenia ludzi". Dość grania wiarą, dość podjudzania ludzi przeciw sobie!"
25.09.2012 | aktual.: 01.10.2012 06:30
I mieliśmy kolejną próbę bezceremonialnego wykorzystania Kościoła do akcji politycznych. PiS zażyczył sobie co najmniej biskupa na swoim marszu przeciw wszystkiemu i wszystkich. Tym razem rozwaga i odpowiedzialność Kościoła nie pozwoliły na takie rozgrywki. I dzięki Bogu!
W ostatnich latach nasiliło się wciąganie duchownych do walki politycznej, do dzielenia Polaków i wykorzystywania wiary w celach osobistych i politycznych. Wyspecjalizował się w tym PiS, wspierany medialnym ośrodkiem toruńskim. To tam, pod sztandarem wiary, głosi się określone sympatie polityczne, atakuje się innych "nieprawomyślnych", wskazuje się wprost na jedną partię. No tak, teraz jest z tym problem, bo partii i partyjek wywodzących się z tej formacji przybywa. Ważne więc, że teraz Kościół - decyzją swych właściwych prawomocnych władz - daje wyraźne wskazanie, że nie ma zgody na grę wiarą. Tak jak nie w smak było PiS pojednawcze wyjście Kościoła do Rosjan i Cerkwi, tak teraz decyzja kardynała Nycza o wyznaczeniu zwykłego księdza, zamiast biskupa na mszę św. przed marszem PiS wywołała poważne niezadowolenie, a wręcz obrazę. Mówiło się nawet o rezygnacji z mszy, co najlepiej pokazuje intencje. Wiara traktowana jest instrumentalnie, w celach politycznych.
Kościół nie ugiął się pod presją polityczną jednej opcji, nie chce przykładać ręki do haseł toruńskich, do polityki ulicznej w czasach, kiedy można inaczej budować dostatek kraju i narodu. Zwyciężyła mądrość i odpowiedzialność.
Takiej mądrości i odpowiedzialności brak władzom obecnej "Solidarności". Dla nich nie mają już znaczenia idee pierwszej "Solidarności", na dalszy plan schodzi praca związkowa, a liczy się polityczna zadyma. Znów proponują ulicę, kamienie i pochodnie. Ręka w rękę z grupą toruńską i PiS. Już nawet nie udają, że są związkiem zawodowym, że walczą o prawa pracownicze. Przewodniczący mówi wprost, że chce obalić rząd. To nie wróży dobrze związkowi, który wywalczył wolność słowa, zgromadzeń i wiary, ale dziś nie potrafi dobrze ich zagospodarowywać. Nie chce lub nie potrafi poprawiać wywalczonego systemu demokracji. Woli demonstracje. Zamiast szukać lepszych rozwiązań, wybierać na drodze demokratycznych wyborów, dąży do chaosu i kryzysu. I ciągle jakby z nadzieją działacze, populiści i demagodzy wypatrują poważniejszego kryzysu w Polsce. Bo wtedy łatwiej wyprowadzi się ludzi na ulice.
Szykuje nam się mieszanina haseł i protestów na ulicach Warszawy. Wszystkie pod jednym tytułem oficjalnym: "Obudź się, Polsko" - i nieoficjalnym, ale nieukrywanym "Precz z rządem! Precz z demokracją! Podpalić Polskę!". A ja się pytam - do czego Polska ma się budzić? Do rewolucji?! Przypominam, mamy już za sobą rewolucję dokonaną na drodze pokojowej. Dlatego to ja apeluję do tej pisowsko-toruńsko-związkowej koalicji: "Obudźcie się do porządnej pracy, do budowy Polski i do łączenia ludzi". Dość grania wiarą, dość podjudzania ludzi przeciw sobie! I wierzę, że za mądrością Kościoła przyjdzie opamiętanie, rozsądek i odpowiedzialność tych, którzy ten Kościół i wartości chcą wykorzystywać dla własnych celów. Na to nie może być zgody!
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski