PolskaLech Wałęsa dla WP: jestem zawiedziony Platformą

Lech Wałęsa dla WP: jestem zawiedziony Platformą

Dobór kandydatów w wyborach europejskich przez nasze partie to klasyczne mieszanie ludziom w głowach, to poważne podważenie reguł demokracji. Sięga się po kandydatów od Sasa do lasa, zamiast korzystać z własnego potencjału według przejrzystych zasad. To polityka nieczytelnego podziału, a nie społecznego udziału.

26.03.2009 | aktual.: 26.03.2009 13:33

Jestem tym poważnie zaniepokojony. Szczególnie jestem zawiedziony postępowaniem PO, partii którą – co nie jest tajemnicą – popieram. Oczywiście doceniam poszczególne gwiazdy i jedynki na listach. To znakomici fachowcy w swoich dziedzinach, ale rozstrzał między nimi jest tak potężny, że aż nieprawdopodobny. To stawia w trudnej sytuacji wyborców, bo mają zupełnie nieczytelny obraz. Nie wiedzą, czy głosując na daną partię, głosują na lewicę czy na prawicę, na myślenie kapitalistyczne czy socjalistyczne. Postawią krzyżyk przy jednym nazwisku, np. prawicowym i konserwatywnym, ale czują, że to nie tak, bo obok na liście albo w innym mieście jedynką jest ktoś lewicowy i liberalny. I też musi go popierać, chociaż całkiem się z nim nie zgadza. Oczywiście, mogą w tak wielkiej partii mieścić się różne nurty, ale w granicach rozsądku. I kształtujące się naturalnie, wewnętrznie i demokratycznie, a nie nagle, z kapelusza, bo taka jest potrzeba chwili.

Jeżdżę sporo także po Polsce i widzę, jak wielu zdolnych, ambitnych, młodych ludzi aż się pali do pracy. Mają wiedzę o Europie i świecie, mają już spore doświadczenia. Dlaczego ich blokujemy, niech się wykażą. A dzięki temu niech zaangażują się ich rodziny, sąsiedzi, społeczności lokalne. Niech czują, że wybory europejskie to również szansa na zmianę w regionie. Niech uczestniczą w tych procesach demokratycznych! Widać to dobrze w gminach i miastach, gdzie wybrani bezpośrednio gospodarze znakomicie sobie radzą, ciesząc się wielkim poparciem własnych społeczności.

Inaczej narażamy się na frekwencję w wysokości maksymalnie 20 procent. I na zarzut, że góra znów się dogadała, że tamci już byli, a teraz znów wrócili, bo tak politycznie wypada. To niewychowawcze i niedemokratyczne. Być może to wina systemu, może należy wprowadzić zapisy lepiej regulujące dobór kandydatów, premiujące sprawdzonych, ale nowych ludzi, osadzonych w strukturach, o jasnych poglądach właściwych dla danej formacji, a nie przywiezionych w teczce z popularnym nazwiskiem bez względu na jego przekonania i poglądy.

Nie znaczy to jednak, że mamy rezygnować z tak dobrych fachowców, obecnie transferowanych rzutem na taśmę ze wszystkich stron świata na pierwsze miejsca na listach. Dobrze jest sięgnąć po ich doświadczenie, walczyć o pozycje dla nich w strukturach europejskich, ale nie podpierać się nimi, żeby robić politykę podziału i rozdziału miejsc, zamiast politykę udziału obywatelskiego. W tej sytuacji nie możemy się dziwić, że UE przestaje Polaków interesować. Nie pójdą na wybory, nie zaangażują się, bo partia wie lepiej, bo wysłała do nich spadochroniarza. Nawet, jeśli jest bardzo znany, doświadczony i zdolny. Wkrótce Polacy nie będą się też interesować polityką krajową, bo polityka odrywa się od ich życia i ich spraw, a wszelkie sensowne granice i fundamenty są zacierane.

Ciągle brakuje tego, o co apelowałem od lat – czytelnego podziału na scenie politycznej, tak, by każdy, nawet nie będący członkiem partii, wiedział, gdzie jest, po jakiej stronie: liberalnej czy konserwatywnej, prawicowej czy lewicowej, rynkowej czy socjalnej. Wtedy chętniej się zaangażuje po swoje stronie, w zgodzie z własnymi przekonaniami i interesami, będzie czuł, że jego głos ma znaczenie, że ma wpływ na zmiany, że jest w tej samej właściwej dla siebie grupie. A w przyszłości - sam ma szansę być wybrany, nawet, jeśli jeszcze nigdy nie był na pierwszych stronach gazet.

Tak sobie wyobrażam demokrację, uczestnictwo społeczne i mechanizmy wyłaniania najlepszych. Nie stać na na utratę dobrych ludzi tylko dlatego, że wielka polityka rządzi się swoimi prawami. Nie możemy sobie pozwolić na dalsze rozmydlanie zasad demokracji i sprawdzonych punktów odniesienia. Niestety, ostatnie praktyki są krokiem w taką stronę.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (475)