Lech Wałęsa dla WP: Europa rezygnuje z demokracji
Kłócimy się o wiele spraw, skupiamy na nic nieznaczących szczegółach. A nie patrzymy na fundamenty. Na naszych oczach podważono podstawowe zasady demokratyczne w ciągle demokratycznej Europie. Wiele wskazuje na to, że sami dobrowolnie od demokracji odchodzimy. Nawet, jeśli nie chcemy, to coraz wyraźniej musimy.
16.04.2008 | aktual.: 16.04.2008 13:25
Jak inaczej oceniać łatwą rezygnację z najbardziej właściwego demokracji narzędzia, jakim jest referendum. Wdzieliśmy, jak w białych rękawiczkach politycy w wielu krajach zrezygnowali i rezygnują ze ścieżki referendalnej w ratyfikacji Traktatu Reformującego. Dlaczego? Bo mieli złe doświadczenia z poprzednim dokumentem, z konstytucją unijną. Tak, ale nie tylko z tego powodu. Także nie z powodu wahającego się poparcia społeczeństw dla dalszej integracji. To wszystko prawda, ale jest jeszcze inny kontekst. Owszem, niektórzy nazwą taką rezygnację zamachem na demokrację i prawa obywateli – i mają trochę racji, ale znów nie pełną. Taka sytuacja wynika z wymuszanej cywilizacyjnie przemiany, a nawet przebudowy demokracji, szukania nowej formuły funkcjonowania państw i kontynentów w świecie globalnym.
I ja jestem bliższy tego drugiego spojrzenia. Rozsądek polityków był w tym przypadku konieczny. Wreszcie sami namacalnie zrozumieli, że chociaż demokracja była dotąd najlepsza - też dlatego, że nie było niczego innego - , to najwyższy czas na nowe rozdania i ułożenia. Czas na to coś innego. I to wcale nie tylko na użytek spraw bieżących, decyzji politycznych. To coś innego ma mieć właśnie perspektywę pokoleń co do czasu i perspektywę globalną co do zasięgu.
Weźmy tak popularne ostatnio w różnych – najczęściej nic nie wnoszących dyskusjach – Chiny. Zastanawiamy się, jak bojkotować, co zrobić, z igrzyskami, kiedy już jest po herbacie. Sami się prosiliśmy i prosimy o problemy. Spójrzmy wreszcie do przodu, a nie wstecz – co by było, gdyby... nie było olimpiady w Pekinie. Kto pojedzie, a kto nie. Mało kto zastanawia się, co będzie później. I tu powinna być poważna dyskusja, jak ten świat układać, patrząc na dzisiejszą demokrację. Ustalamy więc, że wprowadzamy demokrację globalną i jeden człowiek to jeden głos. Jaką mamy szansę wygrać głosowanie z Chinami? W którymś momencie postanowią - oczywiście na drodze demokratycznej - , że przyłączą dla lepszej integracji i współpracy Europę do Chin. I co zrobimy? Przecież nas przegłosują, a my jako demokraci szanujemy jej wyroki. Nie podważymy przecież demokracji.
Czas więc szukać innych rozwiązań, bo nie wierzę w to, że każdy w wieku produkcyjnym weźmie się do roboty, żeby w każdym polskim i europejskim domu była przynajmniej dwudziestka, trzydziestka dzieci. Wtedy może wygralibyśmy z Chinami jakieś głosowanie. Nie mamy więc wyjścia, aby jako Europa zaproponować już teraz sobie i światu system właściwy obecnej epoce, skuteczny, ale stojący na straży praw uniwersalnych, wspólnych dla całego cywilizowanego świata. Taką dyskusję od tych punktów należy rozpocząć, aby były punktami zaczepienia i budowania większej pokojowej wspólnoty, bez wykluczonych i wykluczających się na własne życzenia, jak to coraz częściej zdarza się dzisiaj.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski