Lech Kaczyński: nastąpiło niewinne potrącenie na ulicy

(RadioZet)

Posłuchaj Wywiadu

Lech Kaczyński: nastąpiło niewinne potrącenie na ulicy
Źródło zdjęć: © RadioZet

Gościem Radia ZET jest Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, kandydat do urzędu prezydenta. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry. Panie prezydencie, jak pan sobie myśli, jak się musiał czuć Donald Tusk tłumacząc się na oczach milionów telewidzów z przeszłości swojego dziadka? Wie pani, Donald Tusk tutaj sam sobie jest winien, bo ta sprawa została niejako rozrobiona przez media po wystąpieniu sztabu Donalda Tuska. No ja myślę, że osobą, która jednak jest czarnym bohaterem tej sytuacji jest jednak Jacek Kurski. Proszę panią, Jacek Kurski został ukarany, wypowiedział się w marginesowym piśmie, natomiast sztab Donalda Tuska się minął z prawdą. Taka jest tutaj rzeczywistość. W czym się minął z prawda, panie prezydencie? Były zdecydowane stwierdzenia, że dziadek pana Tuska nie był w Wehrmachcie. Tutaj jest sytuacja tego rodzaju, że jak się potrąci człowieka kulturalnego na ulicy, niechcący, zupełnie niechcący i się przeprosi, to sprawa jest zamknięta, a jak się innego niż kulturalnego potraci, to on
wszczyna awanturę. Ja nie kryję, że dzięki niefortunnej wypowiedzi takie potrącenie nastąpiło. Myśmy natychmiast przeprosili i wyciągnęli konsekwencje. Teraz ja słyszę, po przeprosinach, najpierw mnie Donald Tusk – wprawdzie wśród innych, niezmiernie zdawkowo - ale przeprasza, a po kilkunastu godzinach ja słyszę żądanie, które wykracza już poza wszelkie normy, że ja mam przepraszać. Ciekawe za co? No, myślę, że za swojego człowieka, czyli Jacka Kurskiego, bo jednak – panie prezydencie – chcąc, nie chcąc – to Jacek Kurski rozpoczął całą aferę. To Jacek Kurski powiedział, że dziadek Donalda Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu, co i tak samo w sobie jest bzdurą. Nie powiedział Jacek Kurski, że się zgłosił, tylko, że są tego rodzaju informacje. To jest zupełnie inna sprawa. Został za to ukarany, zrobił to w całkowicie marginesowym czasopiśmie, a następnego dnia usłyszeliśmy atak, niezwykle ostry, ze strony sztabu, bo obieg tego pisma, którego nazwy nawet nie chcę wymieniać, to jest obieg, jak sądzę,
dotyczący promilów dosłownie... Nie, to jest pismo, które ma nakład 250 tys. egzemplarzy, bodajże. No, ale jakie czytelnictwo? Ja się pytałem wśród moich znajomych, kto czyta to pismo i właściwie nikt go nie czyta. To jest sprawa pierwsza. Sprawa druga, nie było tam takiego stwierdzenia. Po trzecie, jakie były konsekwencje wobec Jacka Kurskiego, to wszyscy wiemy. Po czwarte, to następnego dnia zaczął się straszliwy atak ze strony sztabu na mnie, nie na Jacka Kurskiego, chociaż – chciałem to jeszcze raz, uroczyście oświadczyć, mogę to oświadczyć pod wszystkimi sankcjami – absolutnie o tym wywiadzie nic nie wiedziałem, nic nie wiedziałem o dziadkach pana Donalda Tuska. Dzisiaj ja słyszę, że mam Donalda Tuska przepraszać. Przepraszam, oni jasno stwierdzili, że dziadek Donalda Tuska, pan Józef Tusk nie był w Wehrmachcie, a był. No był, ale okazuje się, że uciekł z Wehrmachtu, był trzy miesiące, nie wiadomo jak to się zdarzyło, ale... No właśnie, nie wiadomo jak się zdarzyło, ja bym proponował tą sprawę zamknąć.
Ale, panie prezydencie, oczywiście sprawę można zamknąć, tylko ja panu przeczytam co pisze niemiecki korespondent, Konrad Schuller ocenił, że: “zarzut pod adresem dziadka trafił Tuska w "najczulsze miejsce", gdyż jego prawicowo-narodowy rywal Lech Kaczyński wykorzystuje, posługując się bojową retoryką, historycznie umotywowany strach przed Niemcami. Tusk, który nastawiony jest kompromisowo, musi uważać, by nie zostać uznanym za Pół-Niemca". Bardzo charakterystyczne, że pani prasę niemiecką tutaj cytuje. Bo sprawa dotyczy... Nie, proszę panią, bo prasa niemiecka niezwykle ostro atakuje mnie. Ja wielokrotnie mówiłem, że zależy mi na dobrych stosunkach z Niemcami, tylko te stosunki nie mogą być na zasadzie rokowań z panią Steinbach albo z Powiernictwem Pruskim, podważania własności na ziemiach północnych i zachodnich, a to w dalszym ciągu Polsce grozi, czy budowy Centrum Wypędzonych i tworzenia tego rodzaju sytuacji, w ramach których, z Polaków czyni się katów II Wojny Światowej, a naród niemiecki ofiarą. Ja
myślę, że w Polsce nie ma przyzwolenia na to, żeby było Centrum Wypędzonych, żaden z polityków nie powiedział o tym publicznie, przynajmniej ja nie słyszałem. Ja nie twierdze, że jest tego rodzaju przyzwolenie, ale to nie zmienia faktu, że w kółko np. niemiecka prasa się tą sprawą zajmuje, czy wyborami prezydenckimi w Polsce, bo to nie jest sprawa Niemców tylko Polaków. No więc dalej przeczytam Konrada Schullera, który pisze tak: “Obraz dziadka w nazistowskim stalowym hełmie będzie w każdym razie towarzyszył Tuskowi przez resztę kampanii wyborczej w Polsce, kraju opanowanym przez historię i zwracającym uwagę na rodzinę. Będzie musiał wiele wyjaśnić, by przebić tę późną kartę". Jeszcze raz pani powtarzam, myśmy wyciągnęli konsekwencje. Ja nie miałem, ani mój sztab, ani mój brat, z tym absolutnie nic wspólnego, nie ponoszę za to żadnej osobistej odpowiedzialności, natomiast sprawa została rozrobiona na skalę wręcz międzynarodową przez sam sztab, który się jednocześnie minął z prawdą. Po drugie, ja bym też
chciał, żeby troszeczkę wróciły sprawy, w których sztab Donalda Tuska, jego najbliżsi współpracownicy, których nie spotkała nawet najmniejsza kara, nawet nagana... Ja wiem, myśli pan o Hannie Gronkiewicz-Waltz, ja myślę, że ona bardziej uraziła tych ludzi, którzy... Nie. Przede wszystkim minęła się z prawdą w sposób zasadniczy. Ja pokazałem dane dotyczące opieki nad hospicjami przez miasto, mimo, że się zmieniły zasadniczo przepisy i trzeba pamiętać, że przepisy w tej chwili uniemożliwiają nam finansowanie świadczeń leczniczych, a mimo wszystko, dajemy tyle samo pieniędzy co w czasach, kiedy to było możliwe. Inaczej mówiąc, robimy wszystko, żeby pomóc. Donald Tusk twierdzi, że kilka tygodni temu, rozmawiał z panem i mówił panu, że Jacek Kurski przygotowuje atak na niego. Nie, proszę panią. Ja nie pamiętam tego rodzaju rozmowy z panem Donaldem Tuskiem, to chciałem jasno powiedzieć, natomiast rzeczywiście były różne pewnego rodzaju prowokacje ze strony sztaby, zupełnie absurdalne, których nawet nie będę
powtarzał, dotyczące jakiś tam naszych zamiarów, co do których w ogóle nie było. Ja mogę, pod wszystkimi rygorami dotyczącymi, które dotyczą osoby praktykującej, przysiądz, że ja w ogóle tydzień temu, nie wiedziałem nic o dziadkach pana Tuska. W każdym razie pan przeprosił Donalda Tuska, teraz dziennikarze pytają Donalda Tuska, czy on przeprosi pana, bo jednak jego dziadek był w Wehrmachcie. Przyzna pan, że już kampania sięgnęła bruku? Tutaj występuje jednak pewien problem wiarygodności. Ja nie oczekuję przeprosin od pana Donalda Tuska, tylko nie posługiwania się tego rodzaju metodami, którymi się posługuje. Nie rozsiewanie – tutaj nie mam dowodów – ale rożnego rodzaju szeptanej propagandy, zgodnie z którą, PiS ma zamiar uderzyć w interesy różnych grup społecznych, lekarze mają mniej zarabiać... To jest absolutna bzdura itd. Chciałbym merytorycznej kampanii, zostało już tylko kilka dni. No właśnie, dlatego przyzna pan, że bzdurą jest i poniżające jest, że się zajmuje przodkami, a nie współczesnością? To nie
ma żadnego wpływu na to, jakim kto będzie prezydentem, przyzna pan, prawda? Proszę panią, ja powiedziałem na ten temat już jak pierwszy raz zostałem zapytany o wywiad Jacka Kurskiego w “Sygnałach Dnia”, bardzo jasno, że akurat nie jest to sprawa do poruszania. I tyle. I rozumiem, że Jacek Kurski nie będzie już nigdy w szeregach PiS-u? Proszę panią, o tym zadecyduje sąd partyjny. Ja mogę powiedzieć, że jest pewna różnica, czy ktoś powiedział prawdę, czy się zupełnie z nią minął, ale ja na to nie mam żadnego wpływu. Orzeczenie było bardzo szybkie i jednoznacznie. Raz jeszcze powtarzam, prosiłbym, żeby tą sprawę zamknąć, dlatego, że w tej chwili Donald Tusk, żądając ode mnie kolejnych przeprosin, przekroczył wszelki granice przyzwoitości. Dobrze, ale czy Lech Kaczyński mógłby mi odpowiedzieć na pytanie, czy Jacek Kurski powinien być, czy nie? Ale niech pan powie, wg pana? Wg mnie to tutaj trzeba zbadać jeszcze różnego rodzaju okoliczności i ja się nie będę wypowiadał za sąd partyjny. Ja byłem jednoznacznie, w
tych ramach, w których mam na to wpływ, bo ja nawet mogę pani powiedzieć, że nie znam składu tego sądu, który sądził Jacka Kurskiego, zwolennikiem tego orzeczenia, które zapadło. I tyle. Stawia się ciągle problem człowieka, który nie powiedział, że dziadek był w Wehrmachcie, tylko powiedział, że są tego rodzaju informacje. Ale nie powinien tego dotykać, całkowicie się z panią zgadzam. Nie stawia się sprawy, że tutaj doszło do pewnego minięcia się z prawdą przy odpowiedzi. Czyjego minięcia się z prawdą? Jeżeli sztab jasno powiedział, ze nie był, jeżeli sztab jasno powiedział, że nie był, no to chyba to nie odpowiadało prawdzie. Dziękuję, gościem Radia ZET był Lech Kaczyński, kandydat do urzędu prezydenta. Przypominam, że w piątek o 12:00 jest pojedynek Kaczyński kontra Tusk, Tusk kontra Kaczyński.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)