"Lech Kaczyński miał poczucie, że jego obowiązkiem jest ponownie wygrać wybory prezydenckie"
- Mój brat miał poczucie, że jego obowiązkiem jest ponownie wygrać wybory prezydenckie - mówi w wywiadzie dla "Gazety Polskiej Codziennie" Jarosław Kaczyński. Dziennik przypomina, że na portalu Ruchu Społecznego im. L. Kaczyńskiego, który ma przywrócić prawdę o zmarłym prezydencie.
Szef PiS zaprzecza, by wizyta w Katyniu miała być rozpoczęciem kampanii prezydenckiej. Miała się ona rozpocząć dopiero w Chicago podczas parady Polonii 2 maja 2010 r. - Chcieliśmy pokazać brata w innym kontekście, niż dotąd był przedstawiany. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zwycięstwo będzie trudne do osiągnięcia. Mieliśmy plan na to, co dalej robić, gdyby Leszek przegrał wybory i odszedł z czynnej polityki - tłumaczy.
Prezes PiS opowiada również, że na pomysł, by Lech Kaczyński kandydował na prezydenta Warszawy, wpadł Ludwik Dorn. - Czas rządzenia Warszawą bardzo sobie cenił i później żartował: "Władzę to ja miałem w Warszawie, teraz mam tylko wpływy" - wspomina.
Jarosław Kaczyński mówi też, że jego brat był bardzo zaskoczony atakiem, z jakim się spotykał przez całą prezydenturę. - Wiedział, że będzie krytykowany, ale nie spodziewał się, że będzie to atak ciągły i totalny - zaznacza, dodając, że to "utwierdzało Leszka, że musi walczyć o drugą kadencję". - Później wręcz się zaciął, żeby walczyć. Mój brat miał poczucie, że jego obowiązkiem jest ponownie wygrać wybory prezydenckie - podkreśla.
Jarosław Kaczyński pytany, jak oceniał z bratem transformację, przyznaje, że "jeśli mieli jakieś złudzenia co do niej, to trwało to może pierwsze dwa miesiące". - Później wiedzieliśmy już, co się dzieje. (...) Są pewne reguły życia politycznego, państwowego, których nie da się przeskoczyć. (...) Nie można ogłosić, że państwo jest praworządne, jeśli ciągle istnieją postkomunistyczne struktury sądowe i całkowity brak równowagi społecznej - mówi.
"GPC" przypomina, że 15 listopada został uruchomiony portal Ruchu Społecznego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ma on - jak czytamy w dzienniku - "przywrócić prawdę o zmarłym prezydencie".