"Le Monde": Rada Europy zastanawia się nad swą przyszłością
Do czego służy jeszcze Rada Europy? 46
państw członkowskich tej organizacji o wspaniałej przeszłości w
dziedzinie praw człowieka, dziś przeżywającej kryzys, usiłuje
odpowiedzieć na to pytanie przy okazji szczytu zorganizowanego w
Warszawie 16 i 17 maja - pisze paryska gazeta "Le Monde".
Gazeta przypomina, że przez długie lata podział w polityce europejskiej był jasny: Rada Europy, powstała w 1949 r., poświęciła się prawom człowieka, podczas gdy Wspólnota Europejska, powstała w 1957 r., zajmowała się tylko gospodarką. Jednak rozwój Unii Europejskiej "pomieszał karty", bowiem organizacja ta zwiększała swe kompetencje poza sektor gospodarki, a z drugiej strony rozszerzała swój zasięg geograficzny, rozrastając się z 6 do 25 krajów, w tym krajów z byłego bloku wschodniego. Rada Europy okazała się tymczasem poczekalnią do Unii Europejskiej - pisze "Le Monde".
Zdaniem paryskiej gazety Rada Europy niepokoi się wchodzeniem Unii Europejskiej w dziedzinę praw człowieka. Ma nadzieję, że przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz aktualny przewodniczący Rady UE Jean-Claude Juncker potwierdzą, że nie ma mowy o powtarzaniu przez UE tego, co już zostało zrobione przez RE.
Rada Europy, która dysponuje ograniczonym budżetem, chciałaby zrezygnować z działań w dziedzinie kultury, edukacji, sportu, spraw socjalnych, środowiska czy zdrowia, w których jej liczne zalecenia, choć bardzo interesujące, nie są w ogóle realizowane.
Według "Le Monde", Rada Europy musi się również zastanowić nad usprawnieniem funkcjonowania Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który pada ofiarą własnego sukcesu. Chce przeprowadzić reformę, która pozwalałaby jednemu sędziemu - zamiast dotychczasowych trzech - ocenić, czy złożona skarga powinna być rozpatrywana przez trybunał strasburski.