PolskaLawina porwała grupę narciarzy w Tatrach

Lawina porwała grupę narciarzy w Tatrach

Ratownicy TOPR w sobotę późnym popołudniem zakończyli poszukiwania na lawinisku w Tatrach. Według władz TOPR, nic nie wskazuje na to, aby pod śniegiem znajdowali się jeszcze jacyś ludzie.

12.04.2003 | aktual.: 12.04.2003 18:19

Lawina, która w sobotę po południu zeszła w Świńskim Kotle w rejonie Kasprowego Wierchu w Tatrach, porwała 16, a nie - jak wcześniej obliczali ratownicy - 15 osób. Dwie osoby z niegroźnymi dla życia obrażeniami zostały przetransportowane śmigłowcem do szpitala w Zakopanem.

Jedna ze snowboardzistek ma złamaną miednicę, według lekarzy jej stan jest ogólnie dobry, ale dziewczyna wymaga hospitalizacji. Młody mężczyzna ma skręcone kolano i prawdopodobnie jeszcze w sobotę opuści szpital.

Lawina porwała około 100 metrów w dół grupę młodych snowboardzistów i narciarzy, w wieku od 13 do ponad 20 lat, głównie z Zakopanego. Wszyscy zostali przysypani śniegiem na niezbyt dużej głębokości. Cześć oswobodziła się sama, inni zostali odkopali się ze śniegu przy pomocy czterech innych narciarzy i snowboardzistów, którzy nie zostali porwani przez lawinę.

Uczestniczący w akcji ratowniczej toprowcy ustalili na podstawie zeznań świadków, że lawinę podciął snowboardzista, który uciekł z miejsca zdarzenia.

Początkowo ratownicy przypuszczali, że także on został porwany i znajduje się pod śniegiem. Dlatego ratownicy dokładnie przeszukali lawinisko. Nie znaleźli nic, prócz odzieży i sprzętu oswobodzonych wcześniej spod śniegu młodych ludzi.

Dopiero później świadkowie zeznali, że snowboardzista nie został porwany i po prostu zjechał w dół stoku, oddalając się od miejsca wypadku, nie udzielając pomocy i prawdopodobnie nawet nie informując nikogo o zdarzeniu. "To karygodne zachowanie, traktowane jako zwykła ucieczka z miejsca wypadku" - powiedział naczelnik TOPR, Jan Krzysztof.

Dodał, że ofiary lawiny nie znały uciekiniera, ale na podstawie dokonanych ustaleń być może uda się go odnaleźć.

Na lawinisku pracowało 20 ratowników i trzy psy lawinowe. Według nich lawina należała do bardzo dużych, jej czoło miało ok. 300 metrów szerokości.

Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy po styczniowej katasrofie śmigłowca nie mają własnej maszyny, wezwali w Tatry "Sokoła" Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Nowym Sączu. Śmigłowiec przetransportował na lawinisko ratowników i zabrał do szpitala rannych ludzi.

Według ratowników w rejonie wypadku nie powinno być żadnych ludzi, bo jest to teren zamknięty z powodu znacznego zagrożenia lawinoweg.

Od czwartku wieczorem w Tatrach obowiązuje znaczny - trzeci (w pięciostopniowej, rosnącej skali) stopień zagrożenia lawinowego. Na wielu stromych stokach pokrywa śnieżna jest utrwalona tylko umiarkowanie lub słabo. Wyzwolenie lawiny jest prawdopodobne już przy małym dodatkowym obciążeniu - np. spowodowanym przez pojedynczego narciarza lub turystę. Możliwe jest też samorzutne schodzenie lawin.

W rejonie Kasprowego Wierchu narciarze mogą jeździć na nartach tylko w terenie oznakowanym tyczkami.

Z powodu zagrożenia lawinowego wszystkie szlaki powyżej schronisk są zamknięte dla turystów. Do odwołania obowiązuje także zakaz poruszania się po niektórych niżej przebiegających szlakach, krzyżujących się z naturalnymi torami lawinowymi. Dotyczy to także części dojść do schronisk.(aka)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)