Lato spektakularnych ucieczek więźniów
W ciągu niespełna jednego miesiąca w Belgii doszło do serii spektakularnych ucieczek groźnych więźniów. Policjantom i strażnikom uciekło ośmiu przestępców, prowokując w kraju dyskusję na temat braków środków finansowych na bezpieczeństwo zakładów karnych i słynnego stołecznego Pałacu Sprawiedliwości.
Do najnowszej, trzeciej już tego lata ucieczki doszło we wtorek w największym na świecie Pałacu Sprawiedliwości w Brukseli, którego kopuła o wysokości 118 m od XIX wieku dominuje nam miastem. Dwóch uzbrojonych i zamaskowanych mężczyzn pomogło zbiec trzem przywiezionym na rozprawę groźnym przestępcom, oskarżonym o kradzieże i rozboje z użyciem broni.
Zgodnie z relacjami świadków, tuż po zdjęciu oskarżonym kajdanek dwóch uzbrojonych mężczyzn zmusiło ośmiu agentów bezpieczeństwa (wyposażonych zaledwie w pałki i gaz łzawiący!) do położenia się na ziemi. Cała piątka zbiegła następnie, z łatwością przemierzając korytarze olbrzymiego gmachu Pałacu Sprawiedliwości (26 tys. metrów kwadratowych, czyli o 4 tys. więcej niż ma bazylika św. Piotra w Rzymie). Po wydostaniu się z budynku jednymi z 40 drzwi mężczyźni wsiedli do samochodu i ślad po nich zaginął.
Zbiegli to skazywani już w przeszłości 28-letni Oussama Trimini Langeri, 27-letni Youssef Oulad Chaib i 27-letni Abdelhalim Akil. We wtorek mieli odpowiadać za włamanie dokonane w listopadzie 2008 roku, którego ofiarą padły dwie kobiety i trzyletni chłopiec. Przestępcy grozili im kałasznikowem, a podczas ucieczki nie zawahali się strzelać do goniących ich policjantów.
Minister sprawiedliwości Stefan De Clerck ocenił, że doszło do błędu, gdyż tak groźni przestępcy powinni byli być eskortowani przez uzbrojoną policję, a nie służby bezpieczeństwa Pałacu Sprawiedliwości, które nie wiedzą, z kim mają do czynienia. Przyznał jednocześnie, że Pałac Sprawiedliwości, "ikona Brukseli", nie jest najlepszym miejscem do przeprowadzania procesów tak groźnych osób. Związki zawodowe Pałacu Sprawiedliwości skrytykowały stan bezpieczeństwa w budynku, wskazując na brak w wielu salach rozpraw kamer i bramek wykrywających metal.
Do wtorkowej ucieczki doszło zaledwie dwa tygodnie po spektakularnej ucieczce trzech groźnych przestępców z więzienia w Brugii, w północnej Belgii. Zbiegli dostarczonym przez wspólników helikopterem (opłaconym przez narzeczoną jednego z więźniów), który wylądował na dziedzińcu więzienia! Minister De Clerck obiecał wówczas, że nad dziedzińcem zawiśnie metalowa sieć, by uniemożliwić podobne ucieczki w przyszłości. W nocy ze środy na czwartek policja w Maroku zatrzymała drugiego z trójki zbiegów, Marokańczyka Mohammeda Johry, który miał przy sobie 100 tys. euro z ostatniego napadu... Na wolności wciąż pozostaje 25-letni Ashraf Sekkaki, określany przez Interpol jako "jeden z najbardziej niebezpiecznych przestępców w Belgii".
Kilka dni potem w innym więzieniu, w Merkplas, także na północy kraju, dwóch więźniów po prostu wyszło z więzienia po drabinie, którą znaleźli na dziedzińcu, gdzie prowadzono prace budowlane.
Należący do chadeckiej rządzącej partii CD&V Stefan De Clerck już raz w przeszłości był ministrem sprawiedliwości, ale w kwietniu 1998 roku podał się do dymisji po udanej ucieczce z Pałacu Sprawiedliwości w Neufchateau, na południu Belgii, osławionego mordercy i pedofila Marca Dutroux. Złapano go kilka godzin później.
Po wtorkowej ucieczce trzech więźniów De Clerck zapowiedział, że nie odejdzie. "Musi dojść do 29 ucieczek zanim podam się do dymisji" - powiedział w środę, czyniąc aluzję do 28 ucieczek z więzienia w Termonde, jakie miały miejsce w jednym tylko roku 2006. Wówczas ministrem sprawiedliwości była należąca do opozycyjnej partii socjalistów PS Laurette Onkelinx. Chadecja żądała jej dymisji, ale ta odmówiła. Jak ironicznie podsumował dziennik "Le Soir" w czwartek, minister De Clerck stawia sobie poprzeczkę wyżej...
Inga Czerny