Łapówkoland

Namibia lepsza od Polski? Tak - pod względem korupcji. Skalę korupcji w poszczególnych krajach od 1965 r. bada Transparency International. Od 1996 r. badaniami tymi objęta jest Polska. Przed ośmiu laty w rankingu "najbardziej uczciwych i najbardziej skorumpowanych krajów świata" wypadliśmy średnio. Potem było już tylko gorzej. A dane za rok ubiegły są alarmujące: spadliśmy o 16 miejsc (z 49. na 65.). I trudno wśród krajów pretendujących do demokratycznej części świata znaleźć taki, który wypadłby gorzej.

Polska korupcja nie doszacowana

Znajdą się oczywiście tacy, zwłaszcza wśród polityków rządzącego układu, którzy zakwestionują ranking Transparency International, mówiąc, że korupcja jest zjawiskiem niemierzalnym. Dlatego warto kilka słów powiedzieć o metodzie. Rzeczywiście, oficjalnym przedmiotem badań nie jest korupcja, lecz jej postrzeganie (stąd nazwa wskaźnika - Corruption Perceptions Index - wskaźnik postrzegania korupcji). Badań nie robi się jednak na podstawie plotek i pogłosek, lecz są one syntezą analiz prowadzonych przez kilkanaście najpoważniejszych światowych instytucji ekonomicznych, jak Institute for Management Development ze Szwajcarii, Bank Światowy, Economist Intelligence Unit, World Economic Forum, Freedom House, World Markets Research Centre, Columbia University, Political & Economic Risk Consultancy, Pricewaterhouse Coopers, Multilateral Development Bank, Gallup International, EBOR oraz niemieckie uniwersytety w Passau i Getyndze. Każda z tych instytucji gromadzi dane pochodzące zarówno z ankiet, zeznań, sondaży, jak i
tzw. case studies. W sumie zbierane są informacje od kilku tysięcy osób, które naprawdę orientują się w rozmiarach korupcji.

Suma wszystkich afer

W latach 1996-2001, czyli w końcówce pierwszych rządów SLD i za kadencji AWS, wskaźnik korupcyjny Polski pogorszył się z 5,57 do 4,0, a Polskę wyprzedziły takie kraje, jak Botswana, Słowenia, Namibia, Estonia, Tajwan, Włochy, Urugwaj, Węgry, Malezja, Trynidad i Tobago, Białoruś, Litwa, RPA, Tunezja, Kostaryka, Jordania, Mauritius, Korea Południowa, Grecja, Brazylia, Bułgaria, Jamajka i Peru. To, że były wśród nich Włochy, Węgry czy Słowenia, od biedy można pominąć milczeniem. Za to jednak, że wyprzedziły nas Namibia, Białoruś czy Mauritius, trzeba by miłościwie nam panujących przywódców bizunami pędzić. I to od białoruskiej granicy, przez Bułgarię i Jordanię, aż na Mauritius.

Podczas drugich rządów SLD emocjonowaliśmy się pomysłem abolicji podatkowej i aferami: lekową, Rywingate, biopaliwową czy jednorękich bandytów. Dla świata ważniejsza od każdej z tych afer jest ich suma. Suma, która przełożyła się na obniżenie wskaźnika do 3,6 oraz spadek o 16 miejsc na liście krajów badanych pod kątem poziomu korupcji. Tym razem wyprzedziły nas Oman, Bahrajn, Cypr, Botswana, Katar, Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Tunezja, Litwa, Kuba, Belize, Arabia Saudyjska, Bułgaria i Słowacja.

Ale Meksyk!

Polska pod względem korupcji zrównała się obecnie z Meksykiem. Nie jest to dobra wiadomość, bo Meksyk nie ma w świecie opinii wzorowego państwa prawa. Prawda jest jeszcze gorsza: Meksyk podjął walkę o zmniejszenie rozmiarów korupcji i poprawę swojego wizerunku w świecie. W tym celu zatrudnił Rudolpha Giulianiego, byłego burmistrza Nowego Jorku, i przy pomocy Transparency International przeprowadził ogromne badania nad skalą korupcji ("Encuestra Nacional de Corrupcion y Buen Gobierno"). W Polsce także dokonaliśmy zmiany na stanowisku ministra odpowiedzialnego za organy ścigania: Zbigniewa Sobotkę zastąpił Andrzej Brachmański. To drobny krok w dobrym kierunku, bowiem stróża prawa, który sam brał udział w aferach, zastąpił taki, który w swoich pierwszych słowach powiedział, że żadnych afer nie ma i wszystko jest wymysłem dziennikarzy.

Michał Zieliński

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)