Łapówka za cesarskie cięcie
Krakowska prokuratura wszczęła
postępowanie w sprawie przyjęcia łapówki przez lekarkę z kliniki
ginekologicznej Szpitala Uniwersyteckiego. Zawiadomienie o
przestępstwie złożył mąż kobiety, od którego zażądano 1600 zł za
wykonanie u żony podczas porodu cesarskiego cięcia. Lekarka
została już zwolniona z pracy.
21.05.2004 | aktual.: 21.05.2004 16:40
"Mężczyzna został przesłuchany w charakterze świadka. Mamy uzasadnione podejrzenie zaistnienia przestępstwa" - powiedziała rzeczniczka krakowskiej Prokuratury Okręgowej prok. Mirosława Kalinowska-Zajdak.
Sprawę ujawniło Radio Kraków, do którego zgłosił się mężczyzna. Lekarka zaproponowała małżeństwu najpierw wizytę w swoimi prywatnym gabinecie, a gdy pacjentka trafiła już do szpitala, zażądała 1600 zł za przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Korzystając z ukrytego mikrofonu mężczyzna nagrał rozmowę, jaka odbyła się podczas przekazywania lekarce części żądanej sumy - 400 zł. Rozgłośnia przedstawiła nagranie na antenie. Prokuratura wystąpi o jego udostępnienie.
W piątek lekarka została zwolniona ze Szpitala Uniwersyteckiego. "Od dziś ta pani u nas nie pracuje" -powiedziała rzeczniczka szpitala Anna Niedźwiedzka.
Jeśli informacje przekazane prokuraturze potwierdzą się, za przyjęcie łapówki lekarce grozi do 10 lat więzienia. Mężczyzna, który złożył zawiadomienie, w myśl obowiązujących przepisów nie będzie karany, bo to on ujawnił fakt korupcji.