Łapówka, renta i przynęta
Autobus pełen podejrzanych, panika wśród
szczecińskich lekarzy i "lewych" rencistów - gigantyczne
korupcyjne śledztwo prowadzi szczecińska prokuratura - pisze
"Gazeta Wyborcza".
01.02.2006 | aktual.: 07.06.2018 15:10
Według dziennika, w środowisku lekarskim Szczecina wrze. ZUS wyłuskuje rencistów, którzy dostali świadczenia dzięki dokumentom wystawionym przez lekarzy namierzonych przez policję. To efekt największego w Polsce pod względem liczby podejrzanych śledztwa korupcyjnego. Objęto nim lekarzy, przedstawicieli Wojskowej Komendy Uzupełnień, egzaminatorów prawa jazdy.
Ostatnio nie ma tygodnia bez zatrzymań. Kiedy kilka tygodni temu policjanci z wydziału do walki z korupcją chcieli założyć kajdanki kilkunastu osobom, musieli prosić o pomoc kolegów z innych jednostek... i wziąć autobus. Lekarze i pośrednicy zapłacili łącznie 744 tys. zł kaucji, by wyjść z aresztu.
Prokuratura ma już 109 podejrzanych, cztery osoby siedzą w areszcie. - Większość to ludzie, którzy dawali łapówki, by uzyskać dokumentację lekarską uprawniającą do świadczeń rentowych- mówi prok. Iwona Popielarska z wydziału ds. przestępczości zorganizowanej szczecińskiej prokuratury okręgowej. - Mamy przypadki pacjentów, którzy nawet nie widzieli swoich lekarzy.
Wśród podejrzanych o korupcję jest sześciu znanych szczecińskich lekarzy, w tym wybitny nefrolog (specjalista chorób nerek)
Lesław B., psychiatrzy Żaneta K. i Marek J. oraz neurolog Donata P.-S., dwóch oficerów z Wojskowej Komendy Uzupełnień i cztery osoby z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
W śledztwie ustalono, że lekarze ci brali od 1-4 tys. zł za sfabrykowanie historii choroby. Tylko jeden przyznaje się do winy. - Ale we wszystkich przypadkach mamy bardzo mocne dowody- zapewnia prok. Popielarska. - Przeprowadzamy konfrontacje z dającymi łapówki.
Ci ostatni to pełny przekrój społeczny. - Zwykli ludzie, nasi sąsiedzi- opowiadają policjanci. - Czasami rzeczywiście ciężko chorzy, ale woleli przekupić lekarza "dla pewności".
Kobiety, które początkowo idą w zaparte, a później płaczą, gdy im się zdejmuje odciski palców, łamią się. I mężczyźni, którzy mówią: Przecież dałem pięć lat temu - to się nie przedawniło?. Sporo taksówkarzy. Mamy też rodzinę - syn wymigał się od wojska za łapówkę, a rodzice załatwili sobie renty.
Na początku zatrzymano nefrologa. Wpadł w pułapkę tzw. przykrywkowców, zakonspirowanych policjantów, którzy zmienili tożsamość i udawali małżeństwo pacjentów. Lekarz miał trzykrotnie przyjąć od nich pieniądze. Para policjantów ma być świadkami incognito na procesie. (PAP)