Łapki lisa przymarzły do drogi. "3 gości z BMW" uratowało zwierzaka przed zamarznięciem
W nocy z poniedziałku na wtorek trzech mężczyzn jadących ul. Szczecińską w Łodzi zobaczyło siedzącego na asfalcie lisa. Zdziwieni tym, że dzikie zwierzę nie ucieka, postanowili mu pomóć. Okazało się, że łapki lisa przymarzł do nawierzchni drogi.
Siedział na drodze, łapki miał przymarznięte do asfaltu. Musieliśmy mu pomóc - mówi Michał Mazur w rozmowie z tvn24.pl. Mężczyzna wraz z dwoma kolegami musieli być zdziwieni tym widokiem. Lis siedział na środku ul. Szczecińskiej w Łodzi w zupełnym bezruchu. O jego stanie przekonali się, gdy postanowili stwierdzić, dlaczego dzikie zwierze nie ucieka przed przejeżdzającymi samochodami.
Akcję ratunkową nagrali telefonem komórkowym. - Nie jestem idiotą, wiem, że dzikie zwierzę może być niebezpieczne i może zarazić wścieklizną. Ale po prostu nie mogliśmy z kolegami go tak zostawić - wspomina Michał. Panowie wzięli rękawice, nakryli lisa kocem i odczekali, aż będą w stanie podnieść go z jezdni. Następnie odwieźli otumanionego zwierzaka do kliniki weterynaryjnej.
"3 gości z BMW", jak nazwał ich użytkownik, który złożył Mazurowi i jego kolegom gratulacje na Facebooku, stało się szybko bohaterami internetu. Komentujący pisali między innymi o "przywróceniu wiary w ludzkość". Liska przetransportowano do powiatowego inspektoratu weterynarii. Płyną stamtąd dobre informacje. Zwierzę czuje się już lepiej, ale póki co pozostaje na obserwacji. Lekarze chcą wykluczyć wściekliznę.