Łapki lisa przymarzły do drogi. "3 gości z BMW" uratowało zwierzaka przed zamarznięciem
W nocy z poniedziałku na wtorek trzech mężczyzn jadących ul. Szczecińską w Łodzi zobaczyło siedzącego na asfalcie lisa. Zdziwieni tym, że dzikie zwierzę nie ucieka, postanowili mu pomóć. Okazało się, że łapki lisa przymarzł do nawierzchni drogi.
10.01.2017 | aktual.: 10.01.2017 19:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Siedział na drodze, łapki miał przymarznięte do asfaltu. Musieliśmy mu pomóc - mówi Michał Mazur w rozmowie z tvn24.pl. Mężczyzna wraz z dwoma kolegami musieli być zdziwieni tym widokiem. Lis siedział na środku ul. Szczecińskiej w Łodzi w zupełnym bezruchu. O jego stanie przekonali się, gdy postanowili stwierdzić, dlaczego dzikie zwierze nie ucieka przed przejeżdzającymi samochodami.
Akcję ratunkową nagrali telefonem komórkowym. - Nie jestem idiotą, wiem, że dzikie zwierzę może być niebezpieczne i może zarazić wścieklizną. Ale po prostu nie mogliśmy z kolegami go tak zostawić - wspomina Michał. Panowie wzięli rękawice, nakryli lisa kocem i odczekali, aż będą w stanie podnieść go z jezdni. Następnie odwieźli otumanionego zwierzaka do kliniki weterynaryjnej.
"3 gości z BMW", jak nazwał ich użytkownik, który złożył Mazurowi i jego kolegom gratulacje na Facebooku, stało się szybko bohaterami internetu. Komentujący pisali między innymi o "przywróceniu wiary w ludzkość". Liska przetransportowano do powiatowego inspektoratu weterynarii. Płyną stamtąd dobre informacje. Zwierzę czuje się już lepiej, ale póki co pozostaje na obserwacji. Lekarze chcą wykluczyć wściekliznę.