"Lampion szczęścia spalił mi dom"
Strach ogarnął mieszkańców osiedla domków letniskowych w Chłopach, gdy jedna z altan została podpalona przez opadający lampion szczęścia wypuszczony przez turystów.
13.08.2012 | aktual.: 13.08.2012 11:13
To co do tej pory wszystkim kojarzy się ze szczęściem i dobrą zabawą u pani Krystyny Górskiej posiadającej od 20 lat domek letniskowy w nadmorskiej miejscowości Chłopy, budzi strach.
Feralnego wieczoru pani Krystyna wyszła do sąsiadów kilkadziesiąt metrów dalej. - W pewnym momencie poczuliśmy dym - wspomina.
- Po chwili gdy przybiegł sąsiad z informacją że pali się nasz domek. Wszyscy rzucili się do gaszenia. Sąsiedzi ruszyli z gaśnicami samochodowymi, a wiadrami czerpali wodę z rozstawionego dla wnuków w ogrodzie basenu.
Po ugaszeniu ognia straż pożarna, która przyjechała na miejsce, znalazła w pobliżu domku nadpalone szczątki lampionu szczęścia. - Teraz przez te lampiony boję się spać - mówi przerażona pani Krystyna. - Bo co by było gdyby taki lampion podpalił nasz domek w nocy. Pewnie wszyscy byśmy się spalili - dodaje.
Co na to przepisy? - Nie ma w Polsce prawa które by zabraniało puszczania lampionów szczęścia. Można karać jedynie za nie stosowanie się do instrukcji i za to możemy wystawić mandat w wysokości od 20- 500 zł - mówi mł. bryg. Krzysztof Makowski ze straży pożarnej w Kołobrzegu.
W myśl instrukcji osoba, która puszcza lampion powinna czynić to w pogodą bezwietrzną mając obok gaśnicę, co najmniej 100 m od zabudowań.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Matka Madzi boi się ludzi